poduszkowietz

"Niczego nie daje zapadanie się w marzenia i zapominanie o życiu." – Czyżby?…

„Profesjonalizm w uczeniu” Beth Hurst, Ginny Reding 30 czerwca, 2011

Filed under: recenzje — finkaa @ 8:23 am
Tags: ,

 Wydawnictwo: Wolters Kluwer Polska

Rok wydania: 2011

Ilość stron: 176

„Profesjonalizm w uczeniu” B. Hurst, G. Reding 

„Profesjonalizm w uczeniu. Jak osiągnąć sukces” to książka autorstwa dwóch Amerykanek, Beth Hurst i Ginny Reding. Obie panie są autorkami wielu publikacji, które mają motywować nauczycieli do ciągłego rozwoju i autorefleksji. W niniejszej książce autorki postawiły na młodych nauczycieli, którzy ciągle szukają pracy, bądź mają za sobą pierwsze lata kariery.

Książce przyświeca niezwykle trafne i pouczające motto nieznanego autora: Próbuj zmienić świat, a świat cię zniszczy; Zmieniaj siebie, a świat wokół się zmieni.

Poradnik „Profesjonalizm w uczeniu” podzielony jest na kilka części. Pierwsza z nich odpowiada na pytanie co to jest profesjonalizm i do czego ma on służyć młodemu nauczycielowi. Tutaj znajdziemy odpowiedzi na nurtujące nas pytania na temat stroju, w którym przychodzimy do pracy, technologii, z którą przyjdzie nam się zmierzyć, czy zakresu obowiązków mentorów, z których rad korzystamy na początku naszej nauczycielskiej kariery. Niezwykle ciekawą okazała się druga część, w której autorki poruszają temat języka nauczyciela. Jak zwracać się do dzieci, jakich błędów szczególnie unikać, które sylaby powinniśmy akcentować i jak rozmawiać z rodzicami przez telefon – te i mnóstwo innych zagadek znalazło swoje rozwiązanie. Jak budować pozytywne relacje nie tylko z uczniami, ale również z rodzicami i dyrekcją to temat kolejnej części. Czym jest rozwój zawodowy i przez co musimy przejść, by dostać awans dowiadujemy się z przedostatniej części książki. Poradnik kończy się radami, które otrzymujemy od doświadczonych nauczycieli i dyrektorów, a także przykładowymi listami do rodziców i uczniów oraz kodeksem zachowań.

Być może książka na pierwszy rzut oka wydaje się nudna. Sama bałam się, że Amerykanki nie powiedzą mi wiele o polskim szkolnictwie. Nic bardziej mylnego! Książka jest opracowana w taki sposób, by można ją było interpretować w cieniu polskiego pokoju nauczycielskiego i polskiej klasy szkolnej. Wszystkie nieścisłości wyjaśniane są skrzętnie na końcu danej strony, tak że niekiedy możemy przeprowadzić analizę porównawczą systemu oświaty w Polsce i Ameryce.

Na pochwałę zasługuje również język autorek. Z suchych faktów zrobiły one kawał porywającej literatury. Krótkie anegdoty, mnóstwo cytatów i przykładów sprawiły, że książkę czytało się z przyjemnością, a nie jak kolejny znienawidzony podręcznik do metodyki czy dydaktyki. Na końcu chciałabym również zwrócić uwagę na praktyczne zastosowanie tej książki. Gotowe załączniki możemy spokojnie wykorzystać do własnych potrzeb. Wypunktowane cechy profesjonalnego nauczyciela możemy potraktować jak listę celów, które sukcesywnie powinniśmy osiągać. Ja sama, czytając książkę wiele razy kiwałam głową ze zrozumieniem i doszukałam się uchybień w mojej pracy zawodowej.
„Profesjonalizm w uczeniu” jest skarbnicą rad dla każdego nauczyciela, który pragnie zapewnić swoim uczniom dogodne warunki uczenia się. Jest to również odpowiedź na pytania jak radzić sobie w nietypowych, niewygodnych sytuacjach szkolnych, np. kiedy w pokoju nauczycielskim panuje nieprzyjazna atmosfera, lub gdy dzieci mają różne pochodzenie etniczne, bądź społeczne. W końcu, książka ta może być traktowana jako trampolina, która przeniesie nas w świat autorefleksji i samooceny, dzięki rozbudowanym działom „literatura” oraz „dodatkowe lektury”.

Poradnik polecam w szczególności tym, którzy tak jak ja stoją zupełnie na początku nauczycielskiej przygody. Gwarantuję, że po przeczytaniu tych niespełna 200 stron zrozumiecie przyczynę minimum kilku waszych niepowodzeń. Myślę, że również starsi stażem nauczyciele wiele skorzystają. Być może utożsamią się z jednym z weteranów udzielających rad, bądź zapragną doszkolić się w jeden z proponowanych sposobów.

Książkę otrzymałam do recenzji od serwisu nakanapie, za co bardzo dziękuję.

 

Stosik no. 5 27 czerwca, 2011

Filed under: stosiki — finkaa @ 7:05 pm

Moi drodzy,

ostatnio zapowiadałam przerwę w stosach, bo poczułam, że nie nadążam. Słowa dotrzymałam – po dwumiesięcznej przerwie prezentuję nowości na mojej półce.

„Pisarz, który nienawidził kobiet” – książkę otrzymałam od wydawnictwa ZNAK literanova.  Po przeczytaniu pierwszych stu stron stwierdzam, że książka jest fantastyczna i okropna za razem. Czytając recenzję dowiecie się co mam na myśli.

„Profesjonalizm w uczeniu. Jak osiągnąć sukces” – książkę otrzymałam od kanapy.  Poradnik niezwykle przydatny dla początkujących nauczycieli. Recenzja jeszcze w tym tygodniu.

„Zdrowe kierowanie klasą. Motywacja, komunikacja, dyscyplina” – książkę otrzymałam od kanapy. Poradnik dla nauczycieli z problemami wychowawczymi.

„Aby żadne dziecko nie pozostało w tyle. Edukacja w USA” – książkę otrzymałam od kanapy.  Jest to przewodnik po amerykańskim systemie oświaty, który może stanowić wzór do naśladowania nie tylko w Polsce, ale również w wielu innych miejscach na świecie.

„Dziennik Bridget Jones” oraz „W pogoni za rozumem” – jestem zakochana w filmach i kiedy zobaczyłam, że te książki w Matrasie kosztują po 4.95 jedna, nie mogłam sobie odmówić.

„Świat według Narnii” – książkę otrzymałam od kanapy.  Jest to przewodnik po chrześcijańskiej symbolice zawartej w Dziejach Narnii C.S. Lewisa. Recenzja jest TUTAJ.

 

„I love you, Poland” Michael Jackson 24 czerwca, 2011

Filed under: recenzje — finkaa @ 10:04 pm
Tags: ,

Wydawnictwo:  New Media Concept

Rok wydania: 2009

Ilość stron: 80

Postaci Michaela Jacksona nikomu nie trzeba przybliżać. Ludzie dzielą się na tych, którzy go kochają, tolerują lub nienawidzą. Książka „I love you, Poland” to wydany na podstawie książki Czesława Czaplińskiego „Moja HIStoria, czyli fotografowałem króla” przewodnik po prywatnej wizycie Michaela w Polsce w 1997 roku. Kupiłam go początkiem roku w jednym z poznańskich antykwariatów tylko dlatego, że jest poświęcony osobie, z którą łączy mnie dziwna więź.  Nie chcę wdawać się w szczegóły, bo nie jestem dobra w mówieniu o sobie, ale chcę się podzielić z Wami moimi przemyśleniami na temat tej książki właśnie dziś, w drugą rocznicę śmierci Króla.

„I love you, Poland” to książka, po zobaczeniu której pomyślałam: „oho, ktoś znowu chce zrobić kasę na Michaelu. Kilka zdjęć, pare linijek teksu i biznes się kręci.” Zgarnęłam ją z półki, tak jak zrobiłabym ze wszystkim co związane z Jacksonem, ale aż do dziś nie pałałam entuzjazmem. Przyznaję – pomyliłam się.

Michael Jackson przyjechał do Warszawy na dwudniowe pertraktacje, a właściwie luźne rozmowy, o budowie placu rozrywki w naszym kraju. Oczywiście, polska zgryzota sprawiła, że plan okazał się fiaskiem, jednak piękne zdjęcia Króla zostały. Czesław Czaplińśki był jedynym  fotografem, który mógł poruszać się z Michaelem, śledząc każdy jego ruch. Zdjęcia sa duże, przejrzyste i barwne. Prowadzą nas od Wilanowa, poprzez warszawski dom dziecka i szpital onkologiczny dla dzieci, aż po Lubiąż.  Nie zobaczymy na nich niczego szokującego, dziwnego czy podejrzanego. Suche fakty w formie zdjęć. Spokój i pokora, a zarazem entuzjazm i pogoda Michaela emanuje z każdego z nich. Książka wzgobacona jest krótkimi zdaniami, które co kilka stron podsumowują kolejny etap wycieczki Króla po Warszawie i Lubiążu. Są również dwa wywiady. Pierwszy z nich to wywiad z profesorem Markiem Kwiatkowskim, historykiem, który oprowadzał Michaela po warszawkim Pałacu na Wodzie. Drugi wywiad to rozmowa z Waldemarem Dąbrowskim, byłym ministrem kultury i dyrektorem Opery Narodowej.

Oczywiście, cała książka aż ocieka pochwalnymi pieniami ku czci Michaela. Nie neguję tego. Wręcz przeciwnie. Podpisuję się pod każdą docenioną w końcu   cechą obiema rękami. Żal mi tylko, że tak jednostronne i niezaprzeczalnie pozytywne publikacje wydawane są dopiero po jego śmierci.

 

 

KONKURS – e-bookowe zniżki 22 czerwca, 2011

Filed under: na marginesie — finkaa @ 5:45 pm

Moi drodzy,

w najbliższych dniach chciałabym z Wami porozmawiać na temat e-booków. Czy czytacie? Jeśli tak to jaki sprzęt Wam do tego służy? Jakie są zalety e-booków? Co sprawiło, że się do nich przekonaliście? Oczywiście, będzie mi również miło poznać zdania na „nie”. Dlaczego nie lubicie e-booków? I jak myślicie, czy e-booki wyprą kiedykolwiek tradycyjne książki?

Dla fanów e-booków mam pewną propozycję. Do Waszych wypowiedzi dołączcie proszę zwrot „Zgłaszam się”. Będzie to dla mnie znak, że chcecie wziąść udział w losowaniu pięciu piętnastoprocentowych zniżek na e-booki w serwisie nakanapie.pl. Zniżki te w formie kodów podam szczęśliwcom drogą mailową. Bardzo Was również proszę o poinformowanie na Waszych blogach o tej rozdawajce  wraz z podlinkowanym do tego posta zdjęciem.  Oczywiście, poinformować mogą wszyscy, bez względu na to czy chcą brać udział w losowaniu czy też nie :). Ogłoszenie wyników nastąpi w środę 6 lipca.

Osobiście nie lubię czytać e-booków ze względu na to, że nie dysponuję odpowiednim sprzętem – nie mam czytnika, a mój komputer to relikt przeszłości, który tak rzęzi, że po włączeniu już marzę żeby go wyłączyć.  Przeczytałam w życiu dosłownie kilka elektronicznych książek i myślę, że kiedy dorobię się już cichego sprzętu, nadrobię straty.

 

„Alchemik” Paulo Coelho 21 czerwca, 2011

Filed under: recenzje — finkaa @ 9:49 am
Tags:

Wydawnictwo: Drzewo Babel

Rok wydania: 1995

Ilość stron: 216

Paulo Coelho to dla mnie pisarz bardzo zagadkowy, poruszający fundamentalne sprawy w tak enigmatyczny sposób, że niekiedy po prostu trudno o jakąkolwiek interpretację. Przebrnęłam przez nudnawego „Pielgrzyma„, który opowiadał historię wędrowca praktykującego dziwną magię. Przebrnęłam również przez „Alchemika”, który pomimo bardziej wartkiej akcji, jest jeszcze trudniejszy do zinterpretaowania.

Powieść snuje historię hiszpańskiego chłopca, który miał być księdzem, ale zdecydował się na bycie pasterzem. Miał marzenie, aby poznać świat wędrując ze swym stadem wiernych owiec. Pewnego dnia chłopcu przyśniły się egipskie piramidy. Drugiego dnia sen się powtórzył. Zaintrygowany pasterz poprosił starą Cygankę o wyjaśnieni mu ów snu. Wróżka doradziła, by pasterz zostawił owce i podążął do Egiptu, gdzie czeka na niego skarb. Często w życiu bywa, że stawiamy wszystko na jedną kartę targani impulsem. Tak rówineż zaczęła się życiowa przygoda pasterza. Po drodze do skarbu na drodze chłopca stawali rozmaici ludzie. Był starzec, który podawał się za Króla Salem, był dobrotliwy sprzedawca kryształów, oraz zagadkowy alchemik, który nauczył chłopca prawdziwej magii i zaszedł z nim aż pod same piramidy.  Każdy z napotkanych ludzi niósł wielkie prawdy i życiowe mądrości, które pasterz z łatwością był w stanie zrozumieć i podążać według ich założeń.

Niestety, ze mną było inaczej. Książka naszpikowana jest pisanymi z dużej litery hasłami o szczególnym znaczeniu, jak choćby „Zasada Przychylności”, „Własna Legenda”, czy „Język Wszechświata”. Większości z nich nie udało mi się zrozumieć, więc wraz z szelestem kartek pod moimi palcami, fabuła stawała się coraz bardziej zawiła i niezrozumiała. Dziwnym trafem, wszystko co przydarzało się chłopcu  miało zbawienne skutki, nieważne czy został on pobity do nieprzytomności, czy rozstawał się z ukochaną na całe wieki, czy musiał w przeciągu kilku godzin przemienić się w wiatr. Abstrakcja „Alchemika” sprawiała, że mimo usilnych starań, nie potrafiłam się w tą książkę wczuć. Po prostu nie rozumiałam ciągłych przenośni, prawd i mądrości.

Wydaje mi się, że motto powieści miała stanowić myśl, że możemy dojść do każdego celu jaki sobie wytyczymy pod warunkiem, że wystarczająco mocno wierzymy we własne zwycięstwo. Niestety, przerost formy nad treścią sprawił, że nie uwierzyłam w zbawienną moc mojej silnej woli.

Na plus, natomiast, zasługuje ciągła zmiana scenerii. Wraz z pastrzerzem przenosimy się z Hiszpanii do Afryki. Wędrujemy przez pustynię, trafiamy na piękną oazę, a za chwilę oślepia nas pustynny piach. Coelho zabiera nas w podróż wielbłądami, pozwala podziwiać mężczyzn w tubanach i kobiety w czadorach. Piękne widoki na wyciągnięcie ręki sprawiły, że dobrnęłam do końca „Alchemika”.

Mimo niezbyt przychylnej recenzji, nie odradzam tej lektury. Być może to, że nie zrozumiałam zamierzeń autora i nie odkryłam prawdy, którą rzekomo niesie ta książka to tylko mój problem, a Wy będziecie „Alchemikiem” zachwyceni…

 

Instytut Rozwoju Kultury Alternatywnej 17 czerwca, 2011

Filed under: na marginesie — finkaa @ 9:37 pm

Moi drodzy,

kilka dni temu przyszedł do mnie mail od pani Moniki Grzybowskiej z portalu IRKA. Mail wydał mi się bardzo interesujący, dlatego zachęcam Was do zapoznania się z jego treścią:

Instytut Rozwoju Kultury Alternatywnej IRKA zaprasza do współpracy.

Instytut Rozwoju Kultury Alternatywnej IRKA www.irka.com.pl to portal dla artystów i miłośników sztuki, który pozwala młodym twórcom zebrać fundusze na realizację planu wydawniczego, w postaci wydania książki, albumu fotografii, płyty CD lub DVD, nagrania teledysku, zorganizowania wernisażu czy realizację filmu. IRKA jest połączeniem portalu informacyjnego i społecznościowego, zorientowanego wokół kultury. Więcej o idei i działaniu Instytutu znajdziesz pod linkiem: http://irka.com.pl/portal/SiteContent?item=about_us a już dziś zapraszamy do współpracy.

Zapraszamy do publikowania recenzji (i nie tylko) w portalu – najlepsze z nich nagradzamy książkami i filmami oraz publikujemy w e-magazynie (ostatni numer pod linkiem: http://irka.com.pl/userfiles/file/newsletter_irka_czerwiec_2011.pdf. Oprócz dobrej zabawy, po kilku miesiącach regularnej współpracy, możemy wystawić Ci zaświadczenie o współpracy, a jeśli Ci się u nas spodoba możesz dołączyć do składu redakcji.

Zapraszamy także do udziału w konkursach IRKI:
http://irka.com.pl/portal/SiteContent?item=contest
http://irka.com.pl/user/Idea?ideathread_id=15
a jeśli tworzysz: śpiewasz, malujesz, fotografujesz, piszesz, tańczysz i przejawiasz inne talenty zapraszamy do sprzedaży swoich utworów w IRCE! W zakładce FAQ znajdziesz odpowiedzi na pytania jak to działa.

 

„Mistyfikacja” Harlan Coben 9 czerwca, 2011

Filed under: recenzje — finkaa @ 6:04 pm
Tags: ,

Wydawnictwo: Albatros

Rok wydania: 2010

Ilość stron: 544

RECENZJA BIERZE UDZIAŁ W KONKURSIE ZORGANIZOWANYM PRZEZ SERWIS ZBRODNIA W BIBLIOTECE 

Miłośnikom kryminałów, Harlana Cobena nie trzeba pewnie przedstawiać. Amerykanin urodziny w 1962 roku otrzymał już trzy prestiżowe nagrody dla wybitnych twórców tego gatunku, w tym Edgar Poe Award. Politolog z wykształcenia już jako młody chłopak postanowił, że zajmie się pisaniem. Na starcie napisał „Mistyfikację” – książkę, która przeleżała prawie 20 lat zanim Coben zdecydował się ją wydać.

We wstępie do „Mistyfikacji” autor napisał: „No tak… jeśli to pierwsza moja książka, którą trzymasz w ręku, odłóż ją. Zwróć. Weź inną. Nie ma sprawy. Ja poczekam.”. Oczywiście nie wzięłam tej rady na poważnie i zabrałam się do czytania mojej pierwszej w życiu książki Cobena. Tymi kilkoma zacytowanymi zdaniami autor chciał przekazać czytelnikowi, że publikuje w 2010 roku staroć, która znacznie odbiega od jego teraźniejszego stylu. Czy tak jest nie wiem, gdyż nie znam innych książek Amerykanina. Wiem za to, że jego styl 20 lat temu był niesamowity, porywający i rewelacyjny.

Laura i David to para doskonała. Kochają się, są bogaci, udzielają się charytatywnie i rządą życiem towarzystkim Bostonu. W swoją podróż poślubną wyjeżdzają do Australii, gdzie po kilku upojnych nocach David ginie bez wieści, ponoć topiąc się w morzu. Piszę „ponoć”, bo ani Laura, ani jej przyjaciele i rodzina nie są do powodu jego śmierci przekonani. Mniej więcej w tym samym czasie ma miejsce seria dziwnych wydarzeń. Zrozpaczona Laura odkrywa, że jej mama, która nienawidziła Davida, w czasie katastrofy była w Australii. T.C. – najlepszy przyjaciel zmarłego – zaczyna zachywać się podejrzanie, ukrywając przed Laurą najważniejsze dowody w śledztwie, a do Boston Celtics – drużyny Davida – dołącza mężczyzna, który gra identycznie jak sam denat.

Mimo, że Laura zmaga się z potwornym cierpieniem, wyczuwa, że za śmiercią jej ukochanego czai się jakaś straszna tajemnica. Ktoś z najbliższych jej ludzi ukrywa przerażającą prawdę. Umierają kolejni przyjaciele, a niejako ich kosztem Laura powoli zbliża się do rozwiązania. Rozwiązanie to, choć może trochę nierzeczywiste, świetnie wpasowuje się w konwencję całej książki, a sprytne zabiegi autora powodują, że do samego końca nie jesteśmy pewni czy nasze przewidywania okażą się prawdą. Coben rewelacyjnie dozuje uchylanie tajemnicy tak, by czytelnik poczuł, że już trochę ją odkrył, a mimo to ciągle tkwił w martwym punkcie.

Jestem z tych, którzy uwielbiają czytać, ale nie potrafią ślęczeć nad książką pół nocy. Tutaj jednak zrobiłam wyjątek. Po prostu musiałam wiedzieć co się wydarzy na kolejnej stronie. Mało tego, gdy tylko zaczęło świtać wzięłam książkę ponownie do ręki i czytałam tak długo, aż nie dowiedziałam się całej prawdy o dziwnym samobójstwie koszykarza.

Umiejętność trzymania czytelnika w napięciu do ostatniej chwili, barwny język i przejrzyste, spójnie powiązane fakty plasują Harlana Cobena na szczycie mojej listy najlepszych twórców kryminału. Z pewnością sięgnę po inne jego książki, a „Mistyfikację” polecam wszystkim miłośnikom książek, którzy mają silne nerwy i wykazują gotowość do zarwania nocy.

 

„Pan Ibrahim i kwiaty Koranu” Eric-Emmanuel Schmitt 2 czerwca, 2011

Filed under: recenzje — finkaa @ 7:04 pm
Tags:

Wydawnictwo: Znak

Rok wydania: 2010

Ilość stron: 64

Postać Erica-Emmanuela Schmitta przedstawiałam dość niedawno. Filozof, dramaturg i pisarz od urodzenia związany z Francją, znany z tworzenia krótkich, wzruszających opowiastek, niekiedy porównywanych nawet z „Małym Księciem”.

Po chorym na białaczkę Oskarze,  któremu pani Róża dodawała skrzydeł (recenzja książki „Oskar i Pani Róża”), przyszło mi spotkać się z Momo – Żydem, który mając 11 lat prowadzi dom i chodzi na „dziwki”. Co więcej, otwarcie o tym mówi i sam używa tego jakże wdzięcznego słowa.  Rodzice Momo, a właściwie Mojżesza, rozeszli się gdy ten był malutki. Mama zabrała starszego brata i odeszła. Momo został z nic nie wartym ojcem, który w krótce również postanawia zostawić syna. Na szczęście Mojżesz nie zostaje zupełnie sam. Oprócz koleżanek lekkich obyczajów pozostaje mu również pan Ibrahim – sklepikarz przez wszystkich nazywany Arabem. Momo od miesięcy kradnie Ibrahimowi konserwy, a kiedy do sklepiku zagląda prawdziwa Brigitte Bardot, okazuje się, że Ibraham o kradzieżach wie, co więcej, nawet je popiera. Co kieruje starym sklepikarzem? Otóż, to co w życiu najważniejsze. Chęć niesienia dobra, uśmiechu i spełnienia nie tylko swoich marzeń, ale i marzeń innych ludzi.

„Pan Ibrahim i kwiaty Koranu” to opowieść o szczęściu, nadziei, uśmiechu i podążaniu prostą ścieżką do raju. Ibrahim to prosty człowiek o wielkim sercu, który w obliczu smutku bliskiego gotowy jest na heroiczne czyny, gdyż „tak jest w jego Koranie”.

To było moje drugie spotkanie ze Schmittem i wiem już, że nadzieja podszyta smutkiem to jego specjalność. Podobnie jak w „Oskarze i Pani Róży”, w tej opowiastce również spotykamy się ze śmiercią. Jest to jednak śmierć łagodna, śmierć, która nie jest niczym strasznym czy niezwykłym. Jest to śmierć uśmiechnięta i  życzliwa, która zabiera z tego świata człowieka spełnionego i pogodzonego z losem.

Książka francuskiego autora, mimo, że traktująca o poważnych rzeczach, napisana jest z poczuciem humoru i lekkością. Przystępny język, duże litery i niewielka ilość stron czyni z niej świetny przerywnik pomiędzy dobrym romansem, a wciągającym thrillerem. Polecam ją wszystkim tym, którzy czasem lubią odłożyć książkę i mieć głowę pełną przemyśleń. Na pewno wielu z nas odnajdzie w niej odpowiedzi na nurtujące pytania.