poduszkowietz

"Niczego nie daje zapadanie się w marzenia i zapominanie o życiu." – Czyżby?…

„Wariat na pogorzelisku” Paweł Sych 31 Maj, 2013

Filed under: recenzje — finkaa @ 12:50 pm
Tags: , ,

sych Wydawnictwo: Pi

Rok wydania: 2012

Ilość stron: 224

 

Dawno temu wygrałam na stronie Zbrodni w Bibliotece książkę Pawła Sycha. O autorze nigdy wcześniej nie słyszałam. Książka z serii „Super kryminał” została wrzucona między inne, wyglądające prawie identycznie. Dopiero wyzwanie Sardegny zmusiło mnie do poszukania kryminału polskiego pisarza i przeczytania go do końca maja. Nie wiedziałam czego się spodziewać, lecz moje wysokie oczekiwania zostały dość pomyślnie  zaspokojone.

 

Paweł Sych to autor, o którym nie wiele wiadomo. Zdołałam się tylko dowiedzieć, że „Wariat na pogorzelisku” to jedo debiutancka powieść. Od siebie dodam, że chyba do tej pory jedyna. Mimo to widać, że autor ma niezłe pojęcie o tym, w jaki sposób przykuć uwagę odbiorcy od początku do samego końca.

 

Detektyw Nowakowski dostaje nową robotę. Na wsi pod Krakowem płonie willa. Pożar ujawnia kilkadziesiąt ciał, przekopanie ogrodu kolejne zwłoki. Obecni właściciele są na pierwszy rzut oka bez zarzutu. Na tym pozornie trop się ucina. Pozornie, bo dla Nowakowskiego nie ma sprawy nie  do rozwiązania. Mozolna praca detektywa-samotnika prowadzi go do zamierzchłej przeszłości, do wszystkich żyjących i zmarłych właścicieli willi, oraz ich mrocznych życiorysów. Świat żywych miesza się z zaświatami. Komplikacje w śledztwie powodują, że detektyw powoli traci zmysły i nachodzą go duchy, koszmary, oraz wyimaginowane postaci, które ponoć znają prawdę. Jednak prawda leży dużo głębiej, niż komukolwiek mogłoby się wydawać. Być może w wiejskich legendach, być może w psychopatycznych umysłach, a być może w duszy wrażliwca odrzuconego przez społeczeństwo… Tego nie dowiemy się aż do ostatniej kartki powieści.

 

Sychowi udało się stworzyć kryminał, który trzyma w napięciu od początku do samego końca. Główny bohater kluczy nie tylko  po zakamarkach Januszowic, w których doszło do pożaru, ale również po odmętach ludzkich przekonań i pobudek. Jego z pozoru zasadniczy charakter i rygor dnia powszedniego musi zostać poważnie zachwiany dla dobra sprawy. Mamy okazję przyjrzeć się powolnemu upadkowi detektywa-legendy, który w końcu musi przyznać, że już nie potrafi znieść ciężaru swojej pracy. Przyznam, że na początku oschłość i niewybredne poczucie humoru głównego bohatera bardzo mnie irytowały. Miałam wrażenie, że Sych przesadził kumulując wszystkie stereotypy twardziela w jednej osobie. Z biegiem stron doszłam jednak do wniosku, że to zamierzony zabieg, a Nowakowki w gruncie rzeczy da się lubić.

 

W mojej ocenie fabuła jest bez zarzutu. Jedyne do kuleje w tej powieści to korekta, zwłaszcza gdy książka ma się ku końcowi.  Nie są to jednak błędy rażące, a jedynie drobne literówki.

 

Komu można polecić tę książkę? Myślę, że kryminał Pawła Sycha jest dobry dla każdego czytelnika powyżej podstawówki. Mimo, że chodzi o makabryczną zbrodnię, powieść nie zawiera drastycznych scen,  a jedynie dobrą kryminalną intrygę.

 

Książkę zaliczam do wyzwania Trójka e-pik (kryminał polskiego autora)

 

„Wielki Gatsby” F. Scott Fitzgerald 23 Maj, 2013

Filed under: recenzje — finkaa @ 8:26 pm
Tags: , , ,

wielki Wydawnictwo: CONFORM Oficyna Widawnicza

Rok wydania: 1991

Ilość stron: 110

 

Z Gatsby’m po raz pierwszy spotkałam się na studiach, trzy lata temu. W ramach zajęć z literatury amerykańskiej obejrzałam ekranizację tej niesamowite j powieści z Toby’m Stephens’em w tytułowej roli, oraz Paul’em Rudd’em w roli Nick’a Carraway’a. Stwierdziłam wtedy, że z całą pewnością wrócę kiedyś do tej lektury. Traf chciał, że kilka lat temu natknęłam się  na tę książkę w poznańskim antykwariacie i stałam się właścicielką wydania z 1991 roku za jedyne 2 zł.

 

F. Scott Fitzgerald jest uważany za jednego z najwybitniejszych powojennych pisarzy amerykańskich. Jego powieści, przesiąknięte autobiograficznymi wątkami, oraz rozczarowaniem Ameryką lat 20-tych XX wieku, sprawiły, że został okrzyknięty „kronikarzem epoki jazzu”.

 

Ameryka za  czasów prosperity, czy jak ktoś woli „roaring twenties”, nie była okresem sprzyjającym romantycznym uniesieniom, lub kierowaniem się sercem. Niestety, nie wszyscy to zrozumieli. Jay Gatsby postanowił pójść pod prąd i jako biedny chłopak zakochać się na zabój w ślicznej, bogatej dziewczynie. Młodziutka Daisy, choć również zakochana po uszy, szybko zapomniała  o swoim ukochanym, gdy ten wyruszył na wojnę. Wyszła za mąż za kogoś ze swoich sfer. Co jednak wydarzyło się, gdy Jay odnalazł swoją miłość po latach? Czy pieniądz naprawdę rządzi światem, czy może prawdziwa miłość przetrwa wszystko?

 

Książka fantastycznie oddaje ducha epoki. Whisky w czasach prohibicji leje się strugami na uroczystych bankietach w najbogatszych domach Nowego Jorku. Mężczyźni uprawiają hazard i prowadzą romanse,  o których wiedzą wszyscy, nie wyłączając małżonek, właśnie zaczynających rozumieć, że wcale nie chcą być nazywane kurami domowymi. Gdzieś między tymi rozszalałymi młodymi ludźmi, którzy  zdają się doskonale wiedzieć czego chcą, a jednocześnie gubić się w odmętach ludzkich odruchów, takich jak smutek, tęsknota, czy sympatia, wyłania się postać Nick’a Carraway’a. Nick, jako narrator, opowiada niezwykłą przypowieść, o mężczyźnie, który uwierzył w amerykański sen i upadł pod jego ciężarem.

 

Z całą pewnością o powieści można powiedzieć, że jest dobra. Jest nawet więcej niż dobra. Porusza czytelnika do żywego, a to znaczy, że jest genialna! Bohaterowie to zgnilizna społeczna, która kopie leżącego. Jako odbiorca, czułam się w obowiązku dokonywać ciągłej oceny zachować poszczególnych postaci. Dotarło do mnie, że to co roiłam sobie na temat amerykańskiego snu niekoniecznie musi być prawdą. Fitzgerald dobitnie zaznaczył, co nie podobało mu się wśród ludzi, z którymi przyszło mu żyć, a jego niezadowolenie odbiorca czuje na własnej skórze.

 

Język powieści nie należy do najłatwiejszych, ale to tylko dodaje całości smaczku. Powieść przecinana jest opisami barwnych przyjęć, oraz otaczającej luksusowe posesje przyrody. Dialogów jest w sumie jak na lekarstwo. Fabuła skupia się na subiektywnej opinii Carraway’a, który przygląda się całej sytuacji z boku i referuje ją najwierniej jak potrafi.

 

Jeśli chodzi o minusy, to niestety wydanie z 1991 roku charakteryzuje się bardzo małą czcionką, która na szczęście chyba już wyszła z użycia. Z tej ledwo stustronicowej powieści, spokojnie można było zrobić 180 stron.

 

Książkę bezwzględnie polecam wszystkim miłośnikom kultury i literatury amerykańskiej. Oczywiście, nie jest ona skierowana tylko do nich. Głównym problemem poruszanym w „Wielkim Gatsby’m” jest przecież motyw miłości, który jest tak uniwersalny, iż myślę, że powieść Fitzgeralda może zaciekawić każdego.

 

Książkę zaliczam do wyzwania Trójka e-pik (książka, która została nagrodzona).

 

„Domina” Barbara Wood 13 Maj, 2013

Filed under: recenzje — finkaa @ 8:48 pm
Tags: ,

domina Wydawnictwo: Książnica

Rok  wydania: 2008

Ilość stron: 607

 

Barbara Wood to autorka dobrze znana fanom literatury kobiecej. Jej nazwisko mogłoby śmiało konkurować z takimi twórcami jak Richard Paul Evans, czy Nora Roberts. Wood słynie z tego, że doskonale wciela w życie postaci różnych kultur, a także różnych warstw społecznych. Jej dzieła tłumaczono na 30 języków. Co wzbogaciło „Dominę” to niewątpliwie fakt, że autorka urodzona w Anglii, a żyjąca na codzień w Kalifornii, doskonale zna obyczaje obu krajów.

 

„Domina” to klasyczny przykład wspomnianej wyżej literatury kobiecej. Opasła księga z uroczą twarzą na okładce opowiada jedną historię – wnikliwie, krok po kroku odtwarza życie Samanty Hargrave. Dlaczego akurat jej? Czym Samanta zasłużyła na hołd w postaci książki? Otóż, Samanta do niezmordowana bojowniczka, kobieca cierpiętnica o gołębim sercu, która uosabia siłę drzemiącą w każdym z nas. Samanta Hargrave urodziła się w śmierdzącej dzielnicy Londynu, w rodzinie, w której skrajnie wierzący ojciec górował nad wszystkimi, a jego restrykcyjne zasady nie pozwalały dzieciom na spełnianie własnych marzeń. Prawdę powiedziawszy, nie pozwalały nawet na spełnienie podstawowych potrzeb. Kiedy matka Samanty umiera przy porodzie, jej jedyna córka staje się dzieckiem ulicy. Ojciec coraz bardziej dziwacznieje. Wkrótce Samanta zostaje sama. Rodzina rozpada się, a nad dzieckiem czuwa tylko los. Właśnie ten szczęśliwy los prowadzi Samantę z ramion jednych życzliwych ludzi prosto do drugich. Główna bohaterka, wiedziona radami zaprzyjaźnionych osób, wyjeżdza do Stanów Zjednoczonych, by tam jako jedna z kilkudziesięciu kobiet w kraju zostać lekarką. Nowy Jork to dla Samanty nowe życie, nowi ludzie, wyższe sfery, lecz wciąż ta sama walka o przetrwanie. Tu miłość przeplata się ze śmiercią, triumf ze zrezygnowaniem, walka z ciągłym upadkiem. Jednak coś, co Samanta ma głęboko w sobie ciągle pcha ją do przodu, ciągle nie pozwala jej leżeć po upadku. Samanta dokonuje rzeczy wielkich. Jest uosobieniem siły, która śpi we wnętrzu każdego z nas.

 

Książka porusza ważny temat jakim jest marność losu człowieczego. Marność, oraz walka, aby nadać jej znaczenia. Kobieta nie ma prawa się poddać, dopóki kocha, czeka, ma dla kogo żyć. Samanta, mimo potwornych zrządzeń losu, mimo ciągłych upokorzeń walczyła do końca, by zaznać spokoju. Przez usta głównej bohaterki przemawiają generacje upokażanych kobiet, które u boku przywódczych mężczyzn lub w zupełnej samotności nie miały prawa mówić, a jednak swoją postawą dowodziły, że to one są ostoją rodziny, że to one mają siłę, aby rozwiązać największy nawet szkopuł. Mimo, iż bez książeczek czekowych i prawa do głosowania, kobiety potrafiły w doskonały sposób podkreślić swoją wartość. Pomimo, że akcja toczy się na przełomie XIX i XX wieku, każda kobieta może poczuć, że książka opowiada właśnie o niej. Każda z nas może poczuć się dowartościowana i pewna siebie. Długo po odłożeniu książki czułam pustkę. Zastanawiałam się co słychać u Samanty i dlaczego tak szybko mnie opuściła…

 

Na pochwałę zasługuje objętość książki. Autorka dobrze wiedziała co robi, przedłużając powieść. Mam wrażenie, że szpikując ją kolejnymi detalami z zapierającej dech w piersiach opowieści, autorka chciała przedłużyć nam chwile szczęścia i ułatwić odnajdywanie siebie. Przepiękne dialogi, ciepło bijące z każdej kartki zmuszają do przeżywania każdego z rozdziałów osobno. Książka w żadnym calu nie jest przesadzona. Miłość macieżyńska, namiętność, ambicja, przyjaźń są wyważone doskonale, jak na wadze aptecznej. Natłok nastrojów wydobywających się z książki po prostu nie pozwala odłożyć ją bez zawodu na twarzy.

 

Moim zdaniem, Barbara Wood stworzyła powieść dla każdej z nas. Nie ma znaczenia nasze wykształcenie, zainteresowania, czy status materialny. Książka napisana jest łatwym, przystępnym językiem. Częste dialogi i wartka akcja, oraz porywające opisy realiów z przełomu wieków sprawią, że każda kobieta poczuje, że to „coś dokładnie dla niej”. Osobiście, odnalazłam się w życiu Samanty. Uważam, że każda kobieta ma w sobie siłę olbrzyma, którą należy odnaleźć i podążać za nią ku szczęściu. Myślę, że Samanta może okazać się przewodniczką każdej z nas.

 

Książkę polecam jako doskonały prezent na zbliżający się Dzień Matki. Właściwie chciałabym, aby każda kobieta przeczytała „Dominę” i uzbroiła się w kobiecą siłę, która pozwala uwierzyć w siebie i spełnić najskrytsze marzenie.

 

Książkę zaliczam do wyzwania Trójka e-pik (książka obyczajowa z motywem zagmatwanych relacji rodzinnych)

 

wyniki konkursu z Panem Przypadkiem 8 Maj, 2013

Filed under: na marginesie — finkaa @ 8:17 pm

Witajcie!

 

Miło mi ogłosić wyniki konkursu, w którym do wygrania była pierwsza z 14 części przygód detektywa Jacka Przypadka. Oczywiście, wszyscy podali poprawną odpowiedź.

 

W moim konkursie wzięło udział 21 osób. Bardzo Wam wszystkim dziękuję. Dziękuję szczególnie tym osobom, które podzieliły się informacją o tym konkursie na swoich blogach. Wielkie dzięki! 🙂

 

Tym razem moja mama podała liczbę 16, a to oznacza,  że wybrałam 16ty w kolejności zgłoszeń mail. Traf chciał, że wygrała Aneta S. z miejscowości Mrozy.

 

Droga Aneto, Twój adres właśnie powędrował do pana Jacka Getnera, który nada przesyłkę.

 

Niestety, nie mogę obdarować wszystkich Was, ale jak tylko nadarzy się, okazja zorganizuję kolejny konkurs.

 

Pozdrawiam serdecznie, finkaa

 

stosik no. 15 4 Maj, 2013

Filed under: stosiki — finkaa @ 1:22 pm

Witajcie Moi Drodzy,
 
na kilka dni przed uszczęśliwieniem kogoś książką z mojego konkursu, pochwalę Wam się czym ja wzbogaciłam się przez ostatnich kilka miesięcy:
 
 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 
 

Od góry:

 

tomik wierszy „Pocztówki” Ewy Willaume-Pielka – niespodzianka od nakanapie.pl

„7 zasad sukcesu według Mistrza Chuang Yao” Maciej Stawicki – do recenzji od Studia Astro

„Various faces of almightiness” Krzysztof Bielecki – książka nagroda, od autora za przeczytanie „Rekonstrukcji” 🙂

„Kasio w miasteczku pełnym wampirów” Iwona Czarkowska – książka do recenzji od nakanapie.pl. Recenzja TUTAJ

„Pan Przypadek i trzynastka” Jacek Getner – ksiażka do recenzji od autora. Recenzja TUTAJ

„Mój najlepszy nauczyciel” Wayne W. Dyer, Lynn Lauber – do recenzji od Studia Astro. Recenzja TUTAJ

„Kwantowa więź” Gregg Braden, Lynn Lauber – do recenzji od Studia Astro

 

Tymczasem, zachęcam ciągle do powalczenia o pierwszy tom przygód Jacka Przypadka. Szczegóły TUTAJ.

 

Pozdrawiam, finkaa 🙂