poduszkowietz

"Niczego nie daje zapadanie się w marzenia i zapominanie o życiu." – Czyżby?…

„Dziewczyna, która igrała z ogniem” Stieg Larsson 14 lipca, 2014

Filed under: recenzje — finkaa @ 8:22 pm
Tags: ,

dziewWydawnictwo: Czarna Owca

Rok wydania: 2009

Ilość stron: 700

 

O moim zachwycie Stiegiem Larssonem pisałam dosłowie kilka dni temu. Pierwsza część jego trylogii kryminalnej „Millennium” pt. „Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet” od pierwszych stron rzuciła mnie na kolana. Czy druga część zatytułowana „Dziewczyna, która igrała z ogniem” jest równie dobra?

 

Lisbeth Salander jest na zasłużonych wakacjach. Za sprawą pewnej przemyślanej, choć może nie do końca legalnej,  decyzji  główna  bohaterka trylogii stała się kosmicznie bogata. Zwiedza Grenadę i oddaje się swojemu nowemu hobby, jakim jest matematyka. Pewnego dnia, po tygodniach spędzonych na leniuchowaniu, Lisbeth postanawia wrócić do Sztokholmu i delikatnie się ustatkować. Kupiła i urządziła mieszkanie, zlikwidowała jeden bardzo widoczny tatuaż, konsekwentnie odmawiała kontaktu z pieprzonym Kalle Blomkvistem, w którym nieszczęśliwie i zupełnie nieoczekiwanie zakochała się jeszcze w pierwszej części. Kiedy Lisbeth dojrzała do decyzji, aby swoje stare mieszkanie oddać koleżance – Miriam Wu, chyba w końcu zaczęła czuć swoją dojrzałość. Wszystko krok po kroku odnajdywało się na właściwym miejscu. I właśnie wtedy dopadła ją przeszłość. Sprawy przybrały nieoczekiwany obrót. Lisbeth została oskarżona o niewyobrażalne wręcz zbrodnie i przepadła na większą część lektury. Osobą, która jako pierwsza wyczuwa smród kłamstwa i ataku na godność Lisbeth jest oczywiście nie kto inny jak Mikael Blomkvist… Powoli dociekliwy Kalle odsłania najtajniejsze elementy tak precyzyjnie szczerzonego przez Libeth sekretu jej własnej przeszłości, oraz szczegółów jej ubezwłasnowolnienia. Robi to, aby ratować jej życie.

 

Podobnie jak pierwszy tom, „Dziewczyna, która igrała z ogniem” trzyma w napięciu. Jest to jednak inny rodzaj napięcia. Tym razem, nie jest to zagadka, którą Mikael wraz z Lisbeth rozwiązują naprzekór całemu światu. Tym razem, Lisbeth chowa się w cień, by uniknąć przykrych konsekwencji. Mimo, że jej twarz regularnie pojawia się na pierwszych stronach gazet i cała Europa ściga ją listem gończym, samej bohaterki w książce jest jak na lekarstwo. Dziewczyna ukrywa się, a działa jej wybawiciel, czyli Blomkvist. Dowiadujemy się za to o Salander dość sporo. Poznajemy jej sekrety z dzieciństwa, powód jej „inności”, introwertyczności, a może psychozy.  Powiem więcej, poznajemy nawet w dość niechlubnych okolicznościach członków jej najbliższej rodziny – ojca i brata. Lecz na tym koniec. Książka ucina się w bardzo niewygodnym miejscu. Czytam już trzecią część, więc zdradzę, że jest ona bezpośrednią kontynuacją. Druga część właściwie niczego do końca nie wyjaśnia. Tym znacznie różni się od poprzedniczki, która dokładnie zamykała sprawę rzekomego morderstwa Harriet Vanger.

 

Czy książka podtrzymuje klasę pierwszego tomu? Jeśli chodzi o styl pisarza i dbałość o szczegóły to zdecydowanie tak. Ilość bohaterów, lokalizacji, detaliczne opisy miejsc zbrodni, a nawet wyrazu twarzy denatów sprawiają, że książkę czyta się jednym tchem. Nie można się od niej oderwać, wciąga, zaklina, miażdzy mocą tajemnicy, którą musimy rozwiązać.  Jednak mnie osobiście brakowało tym razem dwóch rzeczy. Przede wszystkim błyskotliwości Salander. Biedaczka nie mogła się nią wykazać, gdyż musiała się ukrywać przed wymiarem sprawiedliwości. Ostatecznie, pod koniec książki dała kilka popisów, ale i tak czułam niedosyt. Po drugie, brakowało mi konkretnego zakończenia chociażby części zagadki. Tak, żebym otwierając trzeci tom miała wrażenie, że to kontynuacja, ale wzbogacona o coś zupełnie nowego.

 

W sumie moje zarzuty są nieważne. Mimo, że czułam 1% niedosytu, grubo zanim skończyłam drugą część, czułam się w obowiązku zaopatrzenia w trzecią, bo dzień zwłoki byłby nie do wybaczenia. Książkę, mimo wszystko, uważam za niemal doskonałą (przy założeniu, że pierwsza część rzeczywiście taka była). Każdemu kto dysponuje sporą ilością wolnego czasu w wakacje proponuję sięgnięcie po trylogię „Millennium”. Gwarantuję Wam doznania, które będą niezapomniane, a może tak jak w moim przypadku pióro Larssona stanie się waszym ulubionym, jeśli chodzi o kryminały. PO-LE-CAM!

 

7 Responses to “„Dziewczyna, która igrała z ogniem” Stieg Larsson”

  1. Lolanta Says:

    To moja ulubiona czesc, bardzo dynamiczna.

  2. cyrysia Says:

    Ale tomiszcze. Nie wiem, czy obecnie dam radę się zabrać za tę książkę. Wątpię, ale będę ją mieć na uwadze w wolnym czasie.

  3. finkaa Says:

    @ Lolanta, ja nie mogłam otrząsnąć się po pierwszej. Tej daję 9.5 na 10. 😉

    @ Cyrysiu, i to już drugie tomiszcze z rzędu, a trzecie jest jeszcze bardziej opasłe. 🙂 Rozpoczęcie lektury wymaga sporej odwagi i ogromnej ilości wolnego czasu. Naprawdę uzależnia! 🙂

  4. anek7 Says:

    „Millenium” to świetna saga – pamiętam jak sama się za nią wzięłam dwa lata temu w okresie świątecznym. I byłam stracona dla świata…

  5. Aneta Says:

    Zgadzam się w 100%, że ksiązka jest niemal doskonała. Ma pewne niedoskonałości czy rzeczy, których nie pochwalam, ale nikt ani nic nie jest doskonałe, jednak książka jest bardzo dobrze napisana, napięcie umiejętnie dozowane i bardzo ją lubię 🙂 Jestem ciekawa jak podoba Ci się trzeci tom

  6. finkaa Says:

    @ Anek, tak samo ja przepadłam pod koniec roku szkolnego i jeszcze się nie odnalazłam. Kończę trzeci tom. 😉

    @ Aneto, niedługo recenzja. Czuję, że jest o pół promila lepszy od drugiego, a gorszy od pierwszego. Dla mnie sprawa przedstawia się tak: pierwszy, trzeci, drugi. 😉

  7. miqaisonfire Says:

    Dla mnie drugi tom pod koniec to totalne science-fiction, ale niech będzie. 3 tom dostałam na walentynki i muszę się wreszcie zabrać za lekturę.


Dodaj komentarz