poduszkowietz

"Niczego nie daje zapadanie się w marzenia i zapominanie o życiu." – Czyżby?…

„W Chinach jedzą księżyc” Miriam Collee 20 sierpnia, 2014

Filed under: recenzje — finkaa @ 7:21 pm
Tags: ,

chinyWydawnictwo: Pascal

Rok wydania: 2014

Ilość stron: 301

Miriam Collee to kobieta, która za sprawą zawodowych obowiązków swojego męża została porwana w wir przygody i na kilka lat przeniosła się wraz z mężem i kilkuletnią córką do Chin. Czy to co przeżyli godne było ryzyka? Czy był to czas stracony, krok wstecz dla całej rodziny? Jak wypadają Chiny na tle rozwiniętych Niemiec skąd wywodzi się autorka?

 

Książkę reklamuje zdanie „Przezabawna historia Europejki w Szanghaju”. Uwierzcie mi, że tym razem reklama nie kłamie. Miriam Collee opisuje takie absurdy dziejące się pod jej szanghajskim dachem, że nie sposób się nie śmiać w głos. Wyobraźcie sobie w betonowym pseudo-ogrodzie agregat od klimatyzacji wielkości lodówki, klapę klozetową, która przyszczypuje uda, akumulator do ładowania rowera na środku pokoju, dziecko wymiotujące od kilku łyków zimnej wody, oraz męża bohaterki, który przez wiele miesięcy nazywał kolegę z pracy chińskim słówkiem „fuck” tylko dlatego, że miał problem z opadającą i wznoszącą się intonacją.

 

Oprócz przezabawnych perypetii, w książce mamy również do czynienia z wieloma dylematami sfery moralnej. Czy młode małżeństwo nie krzywi charakteru swojej trzyletniej córki, pozwalając by mała wzbudzała ciągłe zainteresowanie na ulicach, a jej blond loczki były celem wyciągniętych dłoni setek ludzi? Czy piękny dom i niemiecki ład zostawiony w Europie są warte całego tego chaosu? I chyba najważniejsza kwestia: jak oceniać samych Chińczyków? Bezwolna ludzka masa, czy może unikatowe jednostki, którym nie przeszkadza ustrój, w którym przyszło im żyć?

 

Książka łączy dwie cechy ciekawej lektury. Humor i poważne kwestie traktowane w lekki, interesujący sposób. Miriam Collee nie można odmówić umiejętności barwnego ubierania w słowa spraw poważnych i tych mniej poważnych. Dzięki temu książkę czyta się bardzo przyjemnie, właściwie płynie  się po kolejnych stronach nie mogąc się oderwać. Ciekawostką jest fakt, że każdy rozdział rozpoczyna się od chińskiej sentencji – niekiedy zadziwiającej, z pozoru bezsensownej, a niekiedy bardzo trafnej.

 

„W Chinach jedzą księżyc” co ciekawa pozycja nie tylko dla ludzi, którzy wybierają się do państwa środka. To powieść dla każdego, kto lubi lekkie książki z ciekawym morałem. Można się z niej spróbować nauczyć jak walczyć z tęsknotą za domem i jak z podniesionym czołem korzystać  z szalonych propozycji, które czasem mogą się stać także naszym udziałem.

 

Książkę otrzymałam do recenzji od Wydawnictwa Pascal. Dziękuję!

 

 

 

„Uzdrawiająca siła śmiechu” Eleonore Hofner, Hans-Ulrich Schachtner 10 marca, 2013

Filed under: recenzje — finkaa @ 1:22 pm
Tags: ,

uzdrawiająca Wydawnictwo: Studio Astropsychologiczne

Ilość stron: 285

Rok wydania: 2012

 

Autorzy „Uzdrawiającej siły śmiechu” to urodzenia w latach 40-tych para niemieckich psychologów, którzy założyli Niemiecki Instytut Terapii Prowokatywnej. Ich praca oparta jest na przełomowej terapii prowokatywnej rozpracowanej przez Franka Farrelly’ego, którego Schachtner miał okazję poznać osobiście w USA.

 

Książka Niemców dokładnie opisuje arkana wspomnianej metody, oraz rolę humoru w prowadzeniu terapii rozmaitych zaburzeń psychicznych i społecznych, jak choćby depresja czy problemy w małżeństwie. Opisy poszczególnych przypadków zastosowań prowokacji i humoru obfitują w przykłady, a nawet dokładne dialogi wzięte prosto z gabinetu terapeuty. Spis treści naszpikowany jest wytycznymi, oraz poszczególnymi typami zachowań jakie terapeuta może powziąść, aby jego działanie odniosło pożądany skutek w najkrótszym możliwym czasie. Większość przytoczonych dialogów między klientem, a specjalistą kończy się stwierdzeniem, że klient wybucha śmiechem, lub co najmniej bezwzględnie zgadza się z terapeutą i przytakująco kiwa głową.

 

Niestety, książka nie spełniła moich oczekiwań nawet w najmniejszym stopniu. Absolutnie nie tego spodziewałam się po opisie z okładki. „Powiedzenie ‚śmiech to zdrowie’, to już nie tylko utarty slogan, a rzeczywistość wykorzystywana przez naukowców do zwalczania licznych dolegliwości” – nawet przez  sekundę nie uśmiechnęłam się nad „drewnianymi” żartami terapeutów. Dla mnie były to pełne wyzwisk pokpiwania, nad którymi z pożałowaniem kiwałam głową. „Wywołaj w sobie śmiech, a poczujesz ulgę, załagodzisz stres” – jak mogę się śmiać kiedy ktoś wyzywa mnie od pępka świata, lub głupka? „Ośmiesz swój problem” – ale jak?, przyznając terapeucie rację, że jestem kompletnym zerem siedzącym na worku pieniędzy, i obym siedziała na nim jak najdłużej, bo przecież terapeuta musi jakoś zarabiać na życie? Pamiętam jeden niby powyrający dowcip kiedy to terapeutka udaje, że dzwoni do męża i mówi do wyimaginowanego telefonu, że klienta chce mieć dłuuuugą terapię, więc terapeutka wraz z mężem wkrótce będą mogli skoczyć na wakacje do ciepłych krajów. Wątpliwy żart, prawda? Po przeczytaniu zdań „Jesteśmy jedynymi stworzeniami na Ziemi, które potrafią wykorzytać siłę śmiechu. Właśnie tej umiejętności potrzebujesz, aby pozbyć się trosk i zaprzyjaźnić się z otoczeniem.” myślałam, że książka  wniesie w moje życie radosnego ducha, uśmiech, lekkość. W zamian otrzymałam zgryźliwość, cięty niezrozumiały dowcip, docinki, wręcz lekceważenie. I to wszystko podane z naukowego, niezrozumiałego dla laika punktu widzenia. Bo ważnym jest fakt, że, według mnie, ta książka nie jest adresowana do pacjenta, lecz do terapeuty, który chce wprowadzić innowację w swoje praktyki.

 

Między innymi, z tego względu odradzam książkę ludziom takim jak ja, którzy psychologią zajmują się wyłącznie hobbystycznie. Ludziom, którzy czytają książki, aby wybrać smaczki pasujące do ich osobistego przypadku. Wątpliwe prowokacje okraszone skompliwonym słownictwem to naprawdę nie to, czego chcący się pośmiać człowiek oczekiwałby po „Uzdrawiającej sile śmiechu”.

 

Książkę otrzymałam do recenzji od Wydawnictwa Studio Astropsychologii. Dziękuję!

 

„Choroba Twoim przyjacielem” Thorwald Dethlefsen, Reudiger Dahlke 30 listopada, 2012

Filed under: recenzje — finkaa @ 2:16 pm
Tags: ,

choroba Wydawnictwo: Studio Astropsychologii

Rok wydania: 2012

Ilość stron: 362

 

Moja kolejna podróż do krainy pozytywnego myślenia i szczęściem płynącej dość nieoczekiwanie skręciła w stronę medycyny i to specyficznie pojmowanej, bo nie jest to medycyna ani konwencjonalna, ani niekonwencjonalna, tylko absolutnie eksperymentalna. Dr Thorwald Dethlefsen to dyplomowany psycholog i psychoterapeuta, specjalista psychologii ezoterycznej. Dr Ruediger Dahlke to lekarz i specjalista terapii naturalnej. Obaj panowie postanowili stworzyć dzieło niezwykłe, łamiące wszelkie zasady pojmowania chorób i zdrowia, a także życia ogólnie.

 

Przydługi wstęp wyjaśniający podwaliny książki przeraził mnie okrutnie. Niczego nie rozumiałam, filozofie, na które powoływali się autorzy były dla mnie zupełnie obce, a pojęcia cienia i polaryzacji do teraz nie są przeze mnie w stu procentach zrozumiane. Pokrótce i pewnie karygodnie spłycając filozofię dwóch medyków wyjaśnię, że cień to każdy nasz problem, przed którym uciekamy, lub do którego boimy się przynać. Polaryzacja, natomiast, to pojęcie, które zakłada, że dobro nie może istnieć bez zła, człowiek bez swojego cienia, a zdrowie bez choroby. UWAGA: nie bez chorób, a bez choroby! Słowo choroba istnieje tylko w liczbie pojedynczej, bo jest to przeciwstawność zdrowia. Choroba może się dzielić na wiele symptomów, ale zawsze jest tylko przeciwstawieniem się zdrowiu i niczym więcej.

 

Po tej dawce nowości podanych w sosie skomplikowanych wyrażeń, oraz cytatów z wielu specjalistów o groźnie brzmiących nazwiskach przeszłam do sedna sprawy, czyli do opisu poszczególnych symptomów i tego jak je sobie tłumaczyć. Autorzy już na wstępie zaznaczyli, że „Choroba Twoim przyjacielem” nie ma leczyć, ona ma tylko wyjaśnić gdzie dana osoba ma problem i jak powinna interpretować swój symptom, tak aby zauważyć swój cień i nauczyć się z nim żyć. Brzmi zachęcająco, ale niestety to co wyczytałam w tej opasłej lekturze przeszło moje oczekiwania w negatywnym sensie. Zacytuję może najbardziej kontrowersyjne zdanie: „Problemy z ciążą pokazują zawsze odrzucenie dziecka” (str. 252). Pokuszę się jeszcze o coś: „Astmatyk posiada silne pragnienie dominacji, do którego się nie przyznaje i dlatego jest ono przesuwane do ciała, gdzie ujawnia się w astmatycznym ‚nadęciu'” (str. 158). Idąc dalej napiszę jeszcze, że ostatnie zdanie na stronie 190 głosi, że anorektyczki nie chcą być kobietami.

 

Tego typu zdania najpierw mnie przerażały, stopniowo zaczynały bawić, a potem nie mogłam już poważnie podchodzić do tej książki. Nie rozumiem jak  można uogólnić i stwierdzić, że każdy alergik jest agresywny, a każdy astmatyk marzy o tym, by żyć na wyżynie lub nawet na szczycie góry (to wyjaśnia dlaczego astmatycy są tacy wyniośli). Nie potrafię pojąć jak można wysnuć wniosek, że przenoszone dziecko to znak dla otoczenia, że matka chce je mieć tylko dla siebie i nikogo do niego nie dopuszci. Wartym wspomnienia jest również fakt, że po opisie każdego z symptomów autorzy doradzają, nad czym należy się zastanowić posiadając daną dolegliwość. I tak na przykład jeśli ktoś odczuwa częste bóle głowy powinien zastanowić się nad pytaniem „Dlaczego przesuwam orgazm do głowy?” Czyż nie jest to intrygujące?

 

Nie wiem, być może nie wolno mi pisać kąśliwej recenzji do książki pisanej przez znawców medycyny i filozofii. Być może ośmieszam się podważając ich dzieło, ale naprawdę wszystko to z czym przyszło mi się zmierzyć brnąc przez ponad 300 stron, nie mieści mi się w głowie.

 

Jeśli miałabym polecić komuś tę pozycję to niestety tylko z wydźwiękiem humorystycznym. Nie potrafię się przekonać do kontrowersyjnych opinii dwojga znakomitych medyków i utytułowanych specjalistów. Być może jestem  zbyt przyziemna, albo po prostu się na tym nie znam.

 

Książkę otrzymałam jako egzemplarz recenzyjny od STUDIA ASTROPSYCHOLOGII. Dziękuję!

 

„Chcesz być normalny czy szczęśliwy” Robert Betz 19 września, 2012

Filed under: recenzje — finkaa @ 11:38 pm
Tags: , ,

 Wydawnictwo: Studio Astropsychologii

Rok wydania: 2012

Ilość stron: 183
 
Robert Betz to niemiecki psycholog, oraz specjalista w sprawach porad życiowych. Od prawie kilkunastu lat prowadzi seminaria i kształci następców w niemieckojęzycznych krajach. Jednak jego życie nie zawsze było przepełnione uśmiechem. Zamieszczone w książce świadectwo autora opowiada historię jego poniżania przez rodziców, a nawet chęć popełnienia samobójstwa. Co zrobić, aby podnieść się z takiego dna?
 
„Chcesz być normalny czy szczęśliwy” to poradnik, który zestawia człowieka „normalnego” z jego problemami i szarą codziennością, z człowiekiem „szczęśliwym” – wyzwolonym, kochającym siebie ponad wszystko. Poszczególne rozdziały opowiadają o mężczyznach i kobietach, których rodzice, małżonkowie, praca i dzieci rujnują życie, rutyna zmusza do ciągłego niezadowolenia, a wyścig szczurów przyprawia o zawał. Jak temu zapobiec? Betz przekonuje, że wystarczy się skupić na sobie i wyrzucić z głowy słowo „muszę”.
 
Książka napisana jest przejrzystym i zrozumiałym językiem. Krótkie rozdziały i częste zmiany tematu nie pozwalają czytelnikowi na nudę. Lektura inspiruje do refleksji nad własnym życiem, oraz do zadania sobie fundamentalnych pytań odnośnie przeszłości, oraz życia jakie chcielibyśmy wieść w przyszłości. Myślę, że ciekawym i dość oryginalnym zabiegiem jest próba namalowania czytelnikowi tego, jakie życie będzie w przyszłości. Betz nie stawia warunków i nie używa słowa „jeśli”. Konsekwentnie trzyma się zdania, że życie będzie obfitować w miłość, kobiety będą pewne siebie, a mężczyźni będą otwarci i zadowoleni.
 
Czy jednak roztaczanie takiej wizji wystarczy, aby książkę uznać za dobrą, lub odkrywczą? Niestety, w tym wypadku muszę przyznać, że nie do końca. Co szczególnie mnie drażniło to zbyt częste odnośniki do innych prac autora. Myślę, że średnio na 5 stron można było doszukać się 3 poleceń zapoznania się z inną, często niemieckojęzyczną publikacją. Pod koniec lektury trudno było nie odnieść wrażenia, że nie istnieje inna droga do szczęścia jak tylko zapoznanie się z całą twórczością Betza.
 
Kolejnym mankamentem była negacja pozytywnego myślenia w formie afirmacji czy wizualizacji szczęśliwych wydarzeń. To co autor nazwał „życzeniozą” według Betza nie ma sensu, gdyż nie wystarczy pomyśleć o czymś miłym żeby to miało miejsce w naszym życiu. Myślę, że podcinanie skrzydeł ludziom, którzy zaufali książkom Luise L. Hay czy Kazimiery Sokołowskiej jest dość przygnębiające. Autor twierdzi, że człowiek musi pokochać siebie ponad wszystko, nawet kosztem skończenia związku czy rzucenia pracy. Pomocne w tym okazują się być medytacje, których w książce jest jak na lekarstwo, lub są przedstawione w niewystarczająco przejrzysty sposób, aby można je było wprowadzać w życie. Cóż, może chodziło tylko o to, aby podać źródło, gdzie można znaleźć rozwinięcie tego co wspomniane w „Chcesz być normalny czy szczęśliwy?”.
 
Nie lubię krytykować książek, a jednak tutaj musiałam kilka negatywnych aspektów podkreślić. Pozycja Roberta Betza nie nauczyła mnie żadnego ćwiczenia, nie pokazała ani jednej techniki uzdrowienia własnego życia. Nie tego oczekiwałam po książce o takim tytule. Oczywiście, znajdziemy w niej garść przydatnych informacji o tym, co nas gryzie i jak powinno wyglądać życie szczęśliwego człowieka. Jednak jak do niego dojść? Betz nie wyjaśnia, lub ja nie umiem odcyfrować jego sugestii. Nie oznacza to jednak, że książkę przekreślam. Z doświadczenia wiem, że poszukiwacze szczęścia wertują książki różnych autorów i niektórych mają za guru, a innych za grafomanów. Dlatego zachęcam zainteresowanych do zapoznania się i z tą książką. Może Robert Betz wyzwoli właśnie w  Was chęć do pracy nad sobą i odpowie na dokuczliwe pytania. Tego Wam życzę!
 

Książkę otrzymałam jako egzemplarz recenzyjny od Studia Astropsychologii. Dziękuję!

 

„Jak szybko i skutecznie rzucić palenie” Dirk Treusch 16 sierpnia, 2012

Filed under: recenzje — finkaa @ 8:47 pm
Tags: , ,

 Wydawnictwo: Studio Astropsychologii

Rok wydania: 2012

Ilość stron: 144

 

Dirk Treusch to terapeuta, który od dziesięcioleci zajmuje się pomaganiem ludziom w zwalczeniu nałogu tytoniowego. Treusch łączy różne metody, w tym hipnozę, aby osiągnąć najlepsze rezultaty. W swoich działaniach nie zmusza klientów do leczenia, dając im zawsze wolną rękę, od zapisu na terapię po częstotliwość wykonywania ćwiczeń.
 
W książce „Jak szybko i skutecznie rzucić palenie”, autor przedstawia metodę opukiwania psychologii energetycznej, która polega na codziennym około półgodzinnym opukiwaniu wskazanych miejsc na ciele i wypowiadaniu konkretnych afirmacji w celu uwolnienia się od nałogu tytoniowego. Dla nie wtajemniczonych może się to wydawać nieskuteczne, a nawet pozbawione sensu. Jednak dla ludzi, którzy wierzą w potęgę podświadomości każdy taki zastrzyk wiedzy może okazać się brzemienny w pozytywne skutki.
 
Książka Niemca okazała się być ciekawa nawet dla człowieka, który z tytoniem nie ma zbyt wiele wspólnego. Osobiście nie palę, a mimo to obszerny wstęp (kilkadziesiąt stron) o skutkach i przyczynach palenia, a także składzie papierosa pochłonęłam z nieudawanym zainteresowaniem. Sama metoda również wydawała mi się godna uwagi, gdyż jest czymś innowacyjnym i w pełni opartym na mocy naszego umysłu. Autor ukazuje tendencję do palenia (nigdy nie nazywa jej uzależnieniem) jako las. Zadaniem palacza jest stworzenie „wewnętrzej siekiery”, którą będzie usuwał kolejne drzewa, aż do zniwelowania całego lasu i kompletnego wyleczenia. Czy to może zadziałać? Nie mam pojęcia. Wiem tylko, że wszelkiego rodzaju gumy do rzucia i plastry są wątpliwej skuteczności. Z resztą Treusch również odradza ich użycie, twierdząc, że gumy mogą prowadzić do uzależnień poprzez powtarzalne ruchy szczęki, a plastry zawierają nikotynę w najczystrzej postaci.
 
Książka zasługuje na pochwałę również od strony wydawniczej. Miałam wrażenie, że napisana jest większymi niż przeciętne literami, ponieważ czytało mi się ją błyskawicznie. Po każdym zadaniu polegającym na np. stworzeniu listy sytuacji, w których sięgamy po papierosa, lub utworzeniu odpowiednich afirmacji, widnieje miejsce na nasze zapiski. Książka obfituje również w wykresy obrazujące samopoczucie po papierosie  i obrazki ukazujące punkty, które powinniśmy opukiwać.
 
Oczywiście, polecam tę publikację wszystkim palaczom, oraz ich rodzinom i najbliższych. Metoda opukiwania psychologii energetycznej działa ponoć również na inne problemy jak na przykład niezdecydowanie czy brak motywacji. Uważam, że niezależnie czy ktoś wierzy w skuteczność tej innowacyjnej metody, czy też nie, będąc palaczem należy sięgnąc po wszelką dostępną pomoc.
 

Książkę otrzymałam jako egzemplarz recenzyjny od Studia Astropsychologii. Dziękuję!

 

„Rico, Oskar i głębocienie” Andreas Steinhofel 28 grudnia, 2011

Filed under: recenzje — finkaa @ 12:43 pm
Tags: ,

Wydawnictwo: WAM

Rok wydania: 2011

Ilość stron: 208
 

Andreas Steinhofel urodził się w 1962 roku w Battenbergu. Jest niemieckim tłumaczem, scenarzystą i autorem bajek, absolwentem amerykanistyki. W Polsce opublikowano jego bajkę pod tytułem „Środek świata” oraz „Rico, Oskar i głębocienie„, z którą chciałabym Was dziś zaznajomić.
 

Rico to chłopiec, jak sam o sobie mówi „głęboko utalentowany”, czyli upośledzony. Wraz z mamą zadamawia się w jednej z berlińskich kamienic, penetrując mieszkania współlokatorów, wzbudzając litość jednych i furię drugich. Rico ma problemy z kierunkami, dlatego nigdy nie oddala się od domu, gdyż wie, że nie potrafiłby wrócić myląc stronę lewą z prawą, a zachód z południem. Pewnego dnia nauczyciel prosi Rica, aby za dodatkowe punkty, prowadził w wakacje dziennik. Szczęśliwym trafem, te wakacje okazują się obfitujące w niesamowite wrażenia, gdyż po Berlinie buszuje tajemniczy Mister 2000, który uprowadza dzieci, żądając za nie niewielkich okupów. Los chce, aby zadania przewyższającego możliwości policji podjął się mały, przestraszony Rico – oczywiście w imię prawdziwego przywiązania, heroizmu i przyjaźni.
 

Książka dotyka w niezwykle delikatny sposób bardzo ważnych kwestii. Oprócz wspomnianej już wyżej prawdziwej przyjaźni, jest to opowieść ukazująca osobę upośledzoną psychicznie jako w pełni wartościową i społecznie dostosowaną jednostkę, od której możemy uczyć się pokory, poczucia humoru i wielkiego dystansu do siebie. Ten mały chłopiek udowadnia, że dorośli często, mimo swojej rzekomej wiedzy o życiu, zapominają o fundamentalnych wartościach. Książka, choć w nieco uproszczony, skierowany głównie do dzieci sposób, fantastycznie ukazuje przekrój społeczeństwa z jakim na codzień spotyka się każdy z nas – nieznośny starzec, stary kawaler, rozwódka marząca o księciu z bajki, samotna matka, oraz niepełnosprawny chłopiec tworzą komunę, która musi ze sobą żyć, szanując i dogadując się nawzajem.
 

„Rico, Oskar i głębocienie” to nie tylko przewodnik po tolerancji, szacunku i wyrozumiałości. To również rewelacyjny kryminał dla najmłodszych! Podczas gdy rozszalały Mister 2000 prawdopodobnie odcina uszy swoim kolejnym ofiarom, niestrudzony malec pisze być może ostatni list do swojej ukochanej mamy i wymyka się na spotkanie z najgorszym. Czy mu się uda wrócić w całości? Czy zdoła utrzeć nosa bezwzględnemu porywaczowi? Choć odpowiedź na te pytania nam dorosłym może wydawać się oczywista (jak mogłoby być inaczej w książce dla dzieci?) to jednak niepodważalnym jest fakt, że najmłodsi będą mieli przy tej lekturze zaczerwienione policzka i oczy okrągłe z podniecenia, a i dorośli nieraz poczują charakterystyczne dla dobrego kryminału zagubienie.
 

Obiema rękami podpisuję się pod zdaniem z „Berliner Zeitung”, które donosi, że „tą powieścią autor zdobył sobie uznanie wszystkich między ósmym, a osiemdziesiątym rokiem życia”. Książka zadziwiła mnie swoją dwuwarstwowością. Jedna okładka, jeden tytuł, ale dwie zupełnie skrajne grupy wiekowe, które mogą się w tej bajce na równi zakochać. Oprócz uniwersalnych prawd i kryminalnych zagadek, w książce znajdziemy również masę szczególików, które rozbawią dorosłego, ale nie zostaną „wyczute” przez dzieci, jak na przykład, praca mamy Rica, która moim zdaniem jest co najmniej podejrzana. 🙂
 

Bardzo przystępny język oraz oprawa graficzna książki sprawiają, że czyta się ją w ekspresowym tempie. Myślę, że gruby papier, odpowiedniej wielkości litery, obrazki, proste wyrazy, oraz wplecione w humorystyczny sposób definicje trudniejszych słów sprawią, że nawet dzieci, które dopiero zaczynają swoją przygodę z samodzielnym czytaniem z radością sięgną po tę pozycję.
 

Komu mogę polecić tę książkę? Właściwie to chyba zamiast zwyczajnie polecać, chciałabym Was poprosić, abyście udali się niezwłocznie do bibliotek, księgarń lub dobrze zaopatrzonych znajomych i przyjrzeli się niezwykle utalentowanemu chłopcu na własne oczy. Gwarantuję, że nikt obok tej lektury nie przejdzie obojętnie.

 

Książkę otrzymałam do recenzji od serwisu nakanapie.pl. Dziękuję!