poduszkowietz

"Niczego nie daje zapadanie się w marzenia i zapominanie o życiu." – Czyżby?…

„Choroba Twoim przyjacielem” Thorwald Dethlefsen, Reudiger Dahlke 30 listopada, 2012

Filed under: recenzje — finkaa @ 2:16 pm
Tags: ,

choroba Wydawnictwo: Studio Astropsychologii

Rok wydania: 2012

Ilość stron: 362

 

Moja kolejna podróż do krainy pozytywnego myślenia i szczęściem płynącej dość nieoczekiwanie skręciła w stronę medycyny i to specyficznie pojmowanej, bo nie jest to medycyna ani konwencjonalna, ani niekonwencjonalna, tylko absolutnie eksperymentalna. Dr Thorwald Dethlefsen to dyplomowany psycholog i psychoterapeuta, specjalista psychologii ezoterycznej. Dr Ruediger Dahlke to lekarz i specjalista terapii naturalnej. Obaj panowie postanowili stworzyć dzieło niezwykłe, łamiące wszelkie zasady pojmowania chorób i zdrowia, a także życia ogólnie.

 

Przydługi wstęp wyjaśniający podwaliny książki przeraził mnie okrutnie. Niczego nie rozumiałam, filozofie, na które powoływali się autorzy były dla mnie zupełnie obce, a pojęcia cienia i polaryzacji do teraz nie są przeze mnie w stu procentach zrozumiane. Pokrótce i pewnie karygodnie spłycając filozofię dwóch medyków wyjaśnię, że cień to każdy nasz problem, przed którym uciekamy, lub do którego boimy się przynać. Polaryzacja, natomiast, to pojęcie, które zakłada, że dobro nie może istnieć bez zła, człowiek bez swojego cienia, a zdrowie bez choroby. UWAGA: nie bez chorób, a bez choroby! Słowo choroba istnieje tylko w liczbie pojedynczej, bo jest to przeciwstawność zdrowia. Choroba może się dzielić na wiele symptomów, ale zawsze jest tylko przeciwstawieniem się zdrowiu i niczym więcej.

 

Po tej dawce nowości podanych w sosie skomplikowanych wyrażeń, oraz cytatów z wielu specjalistów o groźnie brzmiących nazwiskach przeszłam do sedna sprawy, czyli do opisu poszczególnych symptomów i tego jak je sobie tłumaczyć. Autorzy już na wstępie zaznaczyli, że „Choroba Twoim przyjacielem” nie ma leczyć, ona ma tylko wyjaśnić gdzie dana osoba ma problem i jak powinna interpretować swój symptom, tak aby zauważyć swój cień i nauczyć się z nim żyć. Brzmi zachęcająco, ale niestety to co wyczytałam w tej opasłej lekturze przeszło moje oczekiwania w negatywnym sensie. Zacytuję może najbardziej kontrowersyjne zdanie: „Problemy z ciążą pokazują zawsze odrzucenie dziecka” (str. 252). Pokuszę się jeszcze o coś: „Astmatyk posiada silne pragnienie dominacji, do którego się nie przyznaje i dlatego jest ono przesuwane do ciała, gdzie ujawnia się w astmatycznym ‚nadęciu'” (str. 158). Idąc dalej napiszę jeszcze, że ostatnie zdanie na stronie 190 głosi, że anorektyczki nie chcą być kobietami.

 

Tego typu zdania najpierw mnie przerażały, stopniowo zaczynały bawić, a potem nie mogłam już poważnie podchodzić do tej książki. Nie rozumiem jak  można uogólnić i stwierdzić, że każdy alergik jest agresywny, a każdy astmatyk marzy o tym, by żyć na wyżynie lub nawet na szczycie góry (to wyjaśnia dlaczego astmatycy są tacy wyniośli). Nie potrafię pojąć jak można wysnuć wniosek, że przenoszone dziecko to znak dla otoczenia, że matka chce je mieć tylko dla siebie i nikogo do niego nie dopuszci. Wartym wspomnienia jest również fakt, że po opisie każdego z symptomów autorzy doradzają, nad czym należy się zastanowić posiadając daną dolegliwość. I tak na przykład jeśli ktoś odczuwa częste bóle głowy powinien zastanowić się nad pytaniem „Dlaczego przesuwam orgazm do głowy?” Czyż nie jest to intrygujące?

 

Nie wiem, być może nie wolno mi pisać kąśliwej recenzji do książki pisanej przez znawców medycyny i filozofii. Być może ośmieszam się podważając ich dzieło, ale naprawdę wszystko to z czym przyszło mi się zmierzyć brnąc przez ponad 300 stron, nie mieści mi się w głowie.

 

Jeśli miałabym polecić komuś tę pozycję to niestety tylko z wydźwiękiem humorystycznym. Nie potrafię się przekonać do kontrowersyjnych opinii dwojga znakomitych medyków i utytułowanych specjalistów. Być może jestem  zbyt przyziemna, albo po prostu się na tym nie znam.

 

Książkę otrzymałam jako egzemplarz recenzyjny od STUDIA ASTROPSYCHOLOGII. Dziękuję!

 

KONKURS z Jackiem Getnerem 19 listopada, 2012

Filed under: na marginesie — finkaa @ 9:58 am

Witajcie!

Bardzo mi miło poinformować Was, że pan Jacek Getner oddał trzy książki „Dajcie mi jednego z was” (recenzja TUTAJ) do losowania.

Tak więc ogłaszam konkurs, który trwa do 15 grudnia. Mam nadzieję, że 16-go w niedzielę wylosuję troje szczęśliwców, a być może już w poniedziałek pan Jacek nada świąteczne paczuszki.

Reguły konkursu są bardzo proste:

1. Napisz mail na adres poduszkowietz (małpa) gmail.com (dostępny również w zakładce KONTAKT) i podaj w nim minimum jeden tytuł zbioru opowiadań Jacka Getnera. Nie zapomnij dodać swojego adresu. Będzie mi potrzebny, jeśli okażesz się szczęśliwcem.

2. Jeśli prowadzisz blog, umieść na nim podlinkowane do tego posta zdjęcie informujące o moim konkursie. 🙂

Mam nadzieję, że o niczym nie zapomniałam. Życzę Wam wszystkim powodzenia! 🙂

 

„Dajcie mi jednego z was” Jacek Getner 10 listopada, 2012

Filed under: recenzje — finkaa @ 10:04 pm
Tags: , ,

 Wydawnictwo:  Najlepszy seler

Rok wydania: 2005

Ilość stron: 162

 

Jacek Getner to pisarz dość enigmatyczny i bardzo eklektyczny w swojej twórczości. Jak głosi jego strona internetowa, pan Jacek uwielbia pisać i nie boi się chyba żadnego gatunku. W sieci można znaleźć ślad jego opowiadań kryminalnych, powieści political fiction, wierszy, sztuk, a także dowiedzieć się, że obecnie autor pisze również dialogi do serialu „Klan”.  „Dajcie mi jednego z was” to kryminał, który mimo, że niedoceniony na początku, podczas czytania urzekł mnie już po kilkunastu stronach.

 

Głos to pseudonim człowieka pamiętliwego i dotkliwie doświadczonego przez życie. W wojsku odebrano mu godność, w życiu prywatnym odbito mu żonę, w życiu zawodowym sprowadzono go do bankructwa, a w życiu duchowym pozbawiono go złudzeń. To wszystko sprawiło, że Głos żyje tylko i wyłącznie żądzą zemsty. Misternie utkany plan sprawia, że Głos urasta do rangi Boga. Kieruje ludzkim losem i urządza niegodziwcom prawdziwy Sąd Ostateczny. Kto dostanie drugą szansę, a kto zostanie potępiony? I czy nie lepiej przechytrzyć przeznaczenie i uciec? Tylko jak, skoro oko Wielkiego Brata widzi wszystko?

 

Misternie utkana fabuła autentycznie  zapiera dech w piersiach. Cała akcja zamknięta jest dokładnie w siedniu dniach. Takie czasowe ograniczenie tylko podkręca atmosferę i sprawia, że czytelnik dosłownie czuje dreszcz na plecach i nóż na gardle. Z niecierpliwością odliczałam czas do wielkiego zakończenia i mimo tego, że dni mijały, ja ani o krok nie zbliżałam się do trafnego rozwiązania. Głównym atutem książki jest jej nieprzewidywalność. Z godziny na godzinę akcja potrafi zmieniać się diametralnie, nawet mimo, że ograniczona jest zarówno w czasie jak i w przestrzeni. Cztery ściany, cztery łóżka, cztery krzesła, stół, toaleta i czterech skrajnie różnych mężczyzn – tyle wystarczy, by stworzyć minimalistyczne arcydzieło napięcia, lęku i niepewności. Pourywane dialogi, strzępy zdań, a czasem wylewne opowieści snute w ciemności to baza, z której czytelnik może zbudować psychologiczne obrazy bohaterów, oraz zajrzeć im w głąb duszy. „Dajcie mi jednego z was” okazała się dla mnie niezwykłą podróżą po ludzkich charakterach i zachowaniach w obliczu śmierci.

 

Jacek Getner stworzył książkę oryginalną, mimo, że opartą na dość znanym motywie Wielkiego Brata, śledzącego każdy ruch obserwowanych. Na początku byłam dość sceptycznie nastawiona do powielania oklepanego zabiegu, jednak sposób w jaki autor to zrobił nie pozostawia żadnych zarzutów. Książka intryguje, zadziwia i daje do myślenia. Prosty język, oraz częste dialogi właściwie odarte z tła, sprawiają, że lektura trafia prosto z najczulszy punkt i wprawia czytelnika w autentyczny strach. A chyba dokładnie o to chodzi w dobrych kryminałach.

 
„Dajcie mi jednego z was” to książka obowiązkowa dla miłośników gatunku. Polecam ją wszystkim, którzy lubią nutkę niepokoju pojawiającą się już wraz z pierwszym odgięciem okładki. Warto również zaznaczyć fakt, że jest to pozycja wydana bez pomocy znanego wydawnictwa, tak więc ja osobiście biję się w pierść mówiąc: „nie oceniaj po pozorach” i gorąco zachęcam do lektury.

 

 

Książkę otrzymałam od autora jako egzemplarz recenzyjny. Dziękuję!