poduszkowietz

"Niczego nie daje zapadanie się w marzenia i zapominanie o życiu." – Czyżby?…

„Ja, Ozzy” Ozzy Osbourne 18 Maj, 2011

Filed under: recenzje — finkaa @ 7:45 pm
Tags: , ,

Wydawnictwo: Telbim

Rok wydania: 2010

Ilość stron: 402

Już wiem, że trudno mi będzie napisać dobrą recenzję tej książki. Przyczyna? Rzadko co robi na mnie tak potężne wrażenie, że nie potrafię tego opisać. Ozzy namieszał mi w głowie swoją szczerością, dobrocią i totalną prostotą.

Ale od początku… Samego Ozzy’iego Osbourne’a nie trzeba nikomu przedstawiać. Niesamowity ojciec światowego rock’n’rolla. Wieloletni frontman kultowej kapeli Black Sabbath. Gwiazda sitcomu The Osbournes emitowanego przez MTV. Odgryzacz głów nietoperzy i totalny przekręt, który nie cofnie się przed niczym żeby zaskoczyć publiczność. Książe Ciemności oskarżany często o nawoływanie młodzieży do samobójstw i przekazywanie treści antyreligijnych.

Mogłabym tak pisać i pisać, ale po co ucierać powtarzane przez lata slogany? Ozzy Osbourne jaki jawi nam się z książki „Ja Ozzy” nie przeczy temu co powyżej, ale nadaje słowom i wydarzeniom nowy kształt. Krok po kroku prowadzi czytelnika przez swoje życie, nie zapominając o najdrobniejszych szczegółach. Zaczyna w małej angielskiej mieścinie, przechodzi przez wszystkie stadia upodlenia od pracy w rzeźni, więzienia, próby morderstwa kończąc jako multimilioner z podniesioną głową, cudowną rodziną i niezachwianą hierarchią wartości.

Z reguły nie wierzę ludziom, którzy piszą autobiografie. Wydaje mi się, że przemawia przez nich chęć wybielenia się przed tłumem, który chce czytać tylko wesołe historyjki z życia swoich idoli. Ozzy’iemu nie uwierzyłam tylko w jednej kwestii. Na początku swojej książki zaznaczył, że jest słabo wykształcony, ledwo czyta i pisze. Dla mnie to wierutna bzdura, bo jeśli Ozzy naprawdę napisał tą książkę tylko z niewielką pomocą asystenta, to jest jednym z moich ulubionych i najbardziej utalentowanych pisarzy. Razem z nim przeszłam przez 62 lata jego życia z zapartym tchem, dosłownie czując smród jego rzygów, dusząc jego żonę i z trudem przeżywając męki kolejnych odwyków.

Po prostu niesamowitym jest fakt, że absolutnie nie mam się do czego doczepić. Osbourne jest wspaniale taktowny. Wspomina o rzeczach, o których należało wspomineć, nie wydawając osądów, nie podważając niczyjego zdania, szanując uczucia innych. Ozzy jest dla mnie niedoścignionym przykładem osoby, która ma nadprzyrodzoną siłę i, co najważniejsze, ochotę by tą siłę dzielić z innymi. Jeśli macie problem w pracy, domu, gdziekolwiek, gotowe rozwiązanie znajdziecie w „Ja, Ozzy”. Przynajmniej tak to zadziałało u mnie. Po odłożeniu książki długo nie mogłam zasnąć. Zrozumiałam, że to nad czym uganiamy się co dnia nie ma większego znaczenia, a to co liczy się naprawdę jest na wyciągnięcie ręki. Po zamknięciu oczu widziałam sceny z życia Ozzy’iego, tym wyraźniej, że książka wzbogacona jest mnóstwem zdjęć.

Ostatni akapit mojej bezładnej paplaniny chciałabym poświęcić panu Dariuszowi Kopocińskiemu – osobie, która przełożyła to arcydzieło. Jako anglistka mogę śmiało powiedzieć, że było to nie lada wyzwanie. Język Ozzy’iego to niezwykła mieszanina slangu, wulgaryzmów, neologizmów, a niekiedy miałam nawet wrażenie, że archaizmów. Z takiej mieszanki wybuchowej mogła wyjść niezła kicha. Pan Dariusz, natomiast, był tak kreatywny  jeśli chodzi o najdziwniejsze nawet formy brzydkich słów, że książkę czyta się fantastycznie. Wiem, że dziwnym może wydawać się fakt, że książka zawierająca słowa wulgarne czyta się świetnie, ale przekonacie się o czym piszę kiedy sami po nią sięgniecie. Pozostaje mi tylko zachęcić Was do lektury i powiedzieć: być może do zobaczenia na sierpniowym koncercie Księcia Ozzy’iego w Gdańsku.

 

„Wywiady bez kitu” 21 kwietnia, 2011

Filed under: recenzje — finkaa @ 9:17 am
Tags: ,

„Wywiady bez kitu” – praca zbiorowa dziennikarzy Radia Bez Kitu  

Wydawnictwo: Narbook

Rok wydania: 2010

Ilość stron: 416

„Wywiady bez kitu” to praca zbiorowa stworzona przez dziennikarzy niezależnego, krakowskiego Radia Bez Kitu. Jest to zbiór 58 wywiadów z polską i zagraniczną sceną alternatywną, zarejestrowanych między 2003, a 2010 rokiem.

Nie sposób wymienić wszystkich artystów, których wypowiedzi znajdziemy w książce. Dla mnie największą przyjemnością było „spotkanie” z Renatą Przemyk i Kasią Nosowską. Obie panie są dla mnie symbolem klasy, ogłady scenicznej i kultury. W „Wywiadach bez kitu” znalazłam również całą rzeszę innych artystów, których na co dzień słucham i doceniam. Przekrój gatunków muzycznych, o których rozmawiano sprawia, że każdy może znaleźć coś dla siebie – reggae, poprzez punk, jazz, rock, hip-hop aż po folk i metal.  Również tematy poruszane w wywiadach dotykają przeróżnych zagadnień. Oczywiście każdy wywiad skupia się na muzyce danego artysty, ale dziennikarze zgrabnie zahaczają także o tematy osobiste, związane z polityką, czy zupełnie błahymi sprawami dnia powszedniego. Taki przekrój tematyczny sprawia, iż czytelnik widzi artystę z różnych perspektyw i nie nudzi się nawet gdy pytania schodzą na bardziej teoretyczno-muzyczne tematy.

Niestety książka ma również swoje mankamenty, za które winę nie zawsze ponoszą autorzy. Pierwsza i najbardziej poruszająca mnie sprawa to język. Artyści często zapominają, że słuchają (bądź czytają) ich tysiące odbiorców w różnym wieku. Cenię sobie osobistości polskiej sceny muzycznej takie jak Wojciech Wojda z Farben Lehre, Tymon Tymański czy Grabaż, z którego muzyką wiążę naprawdę pozytywne wspomnienia. Nie toleruję jednak wulgaryzmów, którymi przeplają swoje wypowiedzi. Czy pewne nurty muzyczne muszą  się kojarzyć z ubogim językiem?  Nie rozumiem dlaczego facet, który używa tak wyszukanych słów, że ja ich w życiu nie słyszałam, musi je ciągle przepatać słowami z najniższej półki. Czy nie można trzymać fasonu tak jak to zrobiła Kapela Ze Wsi Warszawa, Renata Przemyk czy panowie z Myslowitz?

Kolejna uwaga dotyczy przypisów, których jest w książce trochę za mało. Najstarsze wywiady sięgają 2003 roku. Kiedy artyści mówili o swoich planach wydawniczych, koncertowych, bądź innych, czasem łapałam się na pytaniu: „Czy rzeczywiście tak się stało?”, lub „Czy ten projekt w ogóle wypalił?”. Myślę, że przypisy w tej książce powinny być bardziej rozbudowane, aby ułatwić czytelnikowi odpowiednią interpretację pewnych wypowiedzi.

Reasumując, „Wywiady bez kitu” to świetna odskocznia od powieści, które czytamy na co dzień. Polecam je wszystkim tym, którzy kochają scenę alternatywną, z akcentem na polską scenę alternatywną. Szerokie spektrum artystów, jak i tematów poruszanych w tej książce sprawia, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Nie polecam jednak tym, którzy mają obsesję na punkcie poprawnej, pięknej polszczyzny.

Książkę otrzymałam jako egzemplarz recenzyjny od nakanapie.pl 

 

„Goran Bregovic – Szczęściarz z Sarajewa” Grzegorz Brzozowicz 23 marca, 2011

Filed under: recenzje — finkaa @ 12:37 pm
Tags: , ,

Wydawnictwo: Drzewo Babel

Rok wydania: 1999

Ilość stron: 170

Pierwszy raz natkęłam się na Gorana Bregovica jakieś 10 lat temu kiedy w moje ręce trafiła kaseta pt. „Kayah i Bregovic”. Do dziś pamiętam chwile spędzone nie tylko na słuchaniu ów kasety, ale także na analizowaniu tekstów, które w swej odmienności były dla mnie powiewem czegoś zupełnie nowego. Odmienność tę zaczęłam zgłębiać dopiero kilka lat temu kiedy postanowiłam przyjrzeć  się bliżej postaci nie tylko Bregovica, ale również Kusturicy i jego The No Smoking Orchestra oraz zespołom takim jak Balkan Beat Box czy J.U.F.

Na „Szczęściarza z Sarajewa” natkęłam się, jak to często bywa, przypadkiem. Od pierwszego rzutu okiem na okładkę, wiedziałam, że muszę go przeczytać. Książkę napisał Brzegorz Brzozowicz – znany radiowy prezenter muzyczny, redaktor wielu poczytnych gazet, krytyk muzyczny, a co najważniejsze animator kultury jugosławiańskiej. Brzozowicz mieszkał w Belgradzie jako nastolatek i właśnie kulturalnymi przeżyciami tamtych lat dzielił się z polską publicznością organizując koncerty jugosławiańskich zespołów rockowych lat 80-tych, takich jak Laibach, Elektricni Orgazam czy Pankrti. Brzozowicz jest również pomysłodawcą projektu „Kayah i Bregovic”,  o którym wspominałam na początku.

Książka zdecydowanie odbiega od klasycznej biografii. Nie opiera się na chronologicznym szkielecie życia Bregovica. Autor, którego wspomnienia na stałe splotły się z Jugosławią zręcznie łączy własne opinie i anegdoty z wydarzeniami z życia Gorana oraz z obszernymi cytatami tego ostatniego. Co może przysporzyć problemów w trafnej interpretacji „Szczęściarza” jest właśnie podział na dwóch głównych bohaterów. Czasem po przeczytaniu interesującej przygody, musiałam wrócić do jej początku i  pomyśleć komu tak właściwie ona się przytrafiła, Bregovicowi czy Brzozowiczowi.

„Szczęściarz z Sarajewa” to próba przybliżenia fanom przebiegu kariery Gorana Bregovica. Po nakreśleniu warunków w jakich Goran dorastał, autor przechodzi do opisu poszczególnych etapów kariery jugosławiańskiej gwiazdy. I tak, najpierw podróżujemy od knajpy do knajpy, przyglądając się Goranowi zabawiającemu gości grą na gitarze. Następnie przemierzamy kolejne państwa obserwując rozkwit Bijelo Dugme – zespołu, który otworzył Goranowi wrota do wielkiego świata. Podróż kończymy współpracą Bregovica z Emirem Kusturicą,  pracą nad „Undergroundem” i innymi ścieżkami dźwiękowymi. Wszystko to okraszone jest sporą dawką polityki i sytuacji społeczno-ekonomicznej ówczesnych Bałkanów. Wydaje mi się, że odbiorca posiadający choć znikomą wiedzę na te tematy, odbierze książkę bardziej dosłownie, odczyta wiele informacji ukrytych między wierszami.

Niemile zaskakującym jest fakt prostackich wypowiedzi Gorana. Prawda jest taka, że wybitny artysta, ikona bałkańskiego folkloru obok często wyszukanych słów opisujących jego poglądy czy przemyślenia, rzuca nic nie wnoszącymi epitetami opisującymi jego relacje z kobietami czy zachowania kolegów z zespołu. Uniknięcie dosłownego tłumaczenia, niechybnie podniosłoby wartość książki. Mimo, że słowa z niskiej półki przeplatają całą książkę, język autora muszę ocenić jako przystępny. Książkę czyta się łatwo i szybko. Co kilka stron można napotkać ilustracje i teksty piosenek tworzonych przez Gorana na przestrzeni lat.

Po „Szczęściarza z Sarajewa” z powodzeniem mogą sięgać nie tylko fani Bregovica. Na podstawie osoby Gorana, książka ukazuje naturę jugosławiańskiego ludu. Mówi o uprzedzeniach, temperamencie, marzeniach i bolączkach ludzi, którym odebrano ojczyznę.

 

Kurt Cobain 21 lutego, 2011

Filed under: na marginesie — finkaa @ 10:10 pm
Tags: ,

Właściwie miałam tego nie robić, ale po zastanowieniu doszłam do wniosku, że czemu nie…

 

 

Gdyby żył, wczoraj obchodziłby 44 urodziny.

 

Poniżej garść  dostępnych książkowych drogowskazów, które pozwolą nam go odnaleźć.

 

Charles R. Cross – Pod ciężarem nieba

 

Kurt Cobain – Dzienniki

 

Ian Halperin – Kto zabił Kurta Cobaina?

 

Ian Halper, Max Wallace – Miłość i śmierć. Morderstwo Kurta Cobaina

 

Everet True – Nirvana. Prawdziwa historia

 

Suzi Black – Nirvana

 

 

I`m not like them
But I can pretend
The sun is gone
But I have a light
The day is done
But I`m having fun

I think I`m dumb
Or maybe just happy
Think I`m just happy