poduszkowietz

"Niczego nie daje zapadanie się w marzenia i zapominanie o życiu." – Czyżby?…

„Wyjątkowy depozyt” Carol Snow 31 grudnia, 2013

Filed under: recenzje — finkaa @ 12:04 pm
Tags: ,

wyjatkowy_depozy Wydawnictwo: Media Rodzina

Rok wydania: 2013

Ilość stron: 382

Carol Snow to amerykańska pisarka, o której w Polsce ciągle nie wiemy zbyt wiele. Z biografii zamieszczonej na jej stronie można dowiedzieć się, że od dziecka chciała być kelnerką, jednak nigdy nie sprawdziła się w tej pracy. Wiemy również, iż mieszkała w wielu amerykańskich stanach od Utah, po Arizonę. Teraz stacjonuje wraz z mężem i dwojgiem dzieci w Kalifornii. A co można wywnioskować po przeczytaniu „Wyjątkowego depozytu”? Na pewno Snow jest kobietą z poczuciem humoru, zarazem jednak dobrze znającą panujące w cywilizowanym świecie wyścigi szczurów, dylematy dzisiejszych kobiet pracujących, oraz tych, które chciałyby pracować, jednak macierzyństwo skutecznie związało im ręce.

 

Fabuła „Wyjątkowego depozytu” biegnie trójtorowo. Poznajemy trzy kobiety. Laura to zapracowana businesswoman, samotnie wychowująca ślicznego malca. Zdecydowała się na samotne macierzyństwo. Chciała mieć dziecko, ale nie bardzo miała ochotę zawracać sobie głowę mężczyzną. Vanessa to urocza młoda kobieta, która planuje wspólne życie z Erickiem. Jest pewna rychłych oświadczyn i długiego, szczęśliwego życia z kochanym mężem i potomstwem. Ale co na to Eric? Czy jego zdanie ma jakieś znaczenie? Wendy to chyba najbardziej zakompleksiona i nieszczęśliwa postać w całej opowieści. Jej dzieci doprowadzają ją do szału, a dla męża już dawno przestała być atrakcyjna. Rozwrzeszczane dzieciaki wchodzą jej na głowę i mimo całej matczynej miłości jaką je darzy, nie potrafi już dłużej utrzymać własnych nerwów na wodzy. Skąd w dzieciach tyle szaleństwa, chaosu i braku szacunku dla innych?

 

Trzy skrajnie różne scenariusze łączy jeden wspólny mianownik – dzieci. Najpierw usilna chęć ich posiadania, następnie nierzadko problemy z poczęciem, aż po brak pomysłu na ich wychowanie. Do tego dodajmy jeszcze rolę mężczyzny. Dawca życia, czy może tylko marionetka nie mająca zbyt wiele do powiedzenia? Jak pogodzić fundamentalne role, jak sprostać najważniejszym w życiu zadaniom? Jak połączyć karierę z rodziną? I jak na końcu wyjść z twarzą, nie zwariować? Na te wszystkie pytania odpowiadają nasze trzy bohaterki. Często wylewając łzy, żywiąc płonne nadzieje… Ot, codzienne życie…

 

Książkę wspominam bardzo pozytywnie. Dotknęła niełatwego tematu w bardzo delikatny i umiejętny sposób. Napisana była z wyczuciem, mieszając poważne tematy ze szczyptą humoru, oraz odpowiednią dozą nadziei. Krótkie rozdziały, oraz naprzemienność opowiadanych historii sprawiły, że od lektury po prostu nie szło się oderwać. Wspólny mianownik dodawał spójności i sprawiał, że od książki po prostu nie chciało się odejść.

 

„Wyjątkowy depozyt” to lektura warta polecenia wszystkim kobietom, które rozmyślają o tym, co dalej. Co dalej w pracy, w związku. Myślę, że każda z nas ma szansę odnaleźć garść przydatnych porad, albo wzorców, które można podchwycić lub kategorycznie odrzucić we własnym życiu. Przyjemnej lektury!

 

__________________________________________________________

Korzystając z okazji, chciałabym wszystkim moim Czytelnikom złożyć życzenia pomyślności w Nowym Roku. Jestem zwolenniczką niewielkich wymagań, także życzę Wam, żeby rok 2014 po prostu nie był gorszy od tego mijającego. 🙂

 

Pojechane podróże 2 14 grudnia, 2013

Filed under: recenzje — finkaa @ 6:02 pm
Tags: ,

pojechane Wydawnictwo: Klub Podróżników Trzy Żywioły

Rok wydania: 2013

Ilość stron: 205

 

Na pewno stali bywalcy Poduszkowtza pamiętają „Pojechane podróże”. Była to książka, która na długo zagościła w mojej pamięci. Opowiadała historie ludzi, często amatorów, którzy postanowili spełnić swoje marzenia i ruszyć w świat. Książka, oraz patronujący jej festiwal 3 żywioły, odniosła taki sukces, iż postanowiono napisać jej kontynuację. „Pojechane podróże 2” oparte są na tej samej kanwie, jednak tym razem redaktorzy postanowili uczcić jubileusz dziesięciolecia festiwalu i w książce zebrać 10 opowieści najznamienitrzych polskich podróżników. I tak mamy do czynienia z takimi nazwiskami jak Elżbieta Dzikowska, Marek Kamiński czy Jacek Hugo Bader.

 

Każda z opowieści niesie inne przesłanie. Każda ukazuje inny wymiar człowieczeństwa, podróżowania, życia. Łączy je wszystkie niesamowita wiara w człowieka, prawo do równości, a zarazem odrębności. Chyba muszę stwierdzić, że nie mam ulubionej opowieści. Najbardziej zaczarował mnie jednak świat Czukotów ukazany przez Romualda Koperskiego. Nigdy nie zobaczę tego koczowniczego ludu na własne oczy, bo mój organizm nie znosi mrozu. Tym większy podziw budzą we mnie ludzie odporni na kilkudziesięciostopniowe mrozy, ich uśmiechnięte twarze, oraz chęć przetrwania, która jest tak wielka, że udaje im się żyć w najmniej do tego przyjaznym miejscu. Zadziwił mnie fakt, ciężki do pojęcia dla naszej kultury, iż czukotcy starcy mają prawo prosić własne dzieci o cios w serce kiedy czują, że nie są w stanie dalej żyć. Dziecko nie odmawia. To przestaje dziwić kiedy zrozumiemy, że siła jest jedyną szansą na przetrwanie w koszmarnych, wschodnio-rosyjskich warunkach.

 

Ogromną sympatią zapałałam również do mieszkańców wyspy Yap, szczegółowo opisanych przez Olgierda Budrewicza. Pacyfik to chyba miejsce najbardziej egzotycznych i tajemniczych ludów świata. Uśmiechnięte twarze i obnażone biusty to tam norma. Normą jest również pieniądz, który ma postać… kilkumetrowej średnicy kamieni z dziurą w środku.

 

Oczywiście nie mogę pominąć podróży Janusza Kaszy, który wybrał się do Dakoty Południowej na największy na świecie zlot miłośników motocykli. Mimo, że temat mało do mnie przemawiający to oczywiście zdjęcia z Route 66, oraz z innych zakątków Ameryki nie mogły przejść niezauważone.

 

Ostatnią podróżą, o której wspomnę niech będzie ta do RPA. Państwo piękne, tajemnicze i na pewno godne odwiedzenia. Jednak w opowieści Wojciecha Jagielskiego trudno szukać optymizmu. Wszystko z jednego powodu: apartheid. Niestety, to słowo ciągle żywe. Mieszkańcy miasteczka Ventersdorp wiedzą o tym całkiem nieźle. Kto ma większe do niego prawo? Wpływowe białe twarze, czy może jego pierwotni mieszkańcy, którzy zostali wypchnięci na margines biedy?

 

Książka jest pięknie wydana, bogato ilustrowana i  zaopatrzona w mapki. Opowiada 10 niezwykłych historii, spośród których każdy na pewno znajdzie tą jedyną, którą chciałby odbyć. Ja osobiście znalazłam takich kilka. Myślę, że „Pojechane podróże 2” to genialny prezent na święta. Każdy ma prawo do fantazjowania, a może nawet do urzeczywistnienia swoich wielkich marzeń o podróżach. Ta książka na pewno daje ku temu ogromne powody.

 

Książkę otrzymałam  do recenzji od Klubu Podróżników Trzy Żywioły. Dziękuję!